niedziela, 31 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Wróciłam do domu, a po usłyszeniu wiadomości wyszłam z niego. Skierowałam się do swojego opiekuna, jednak w połowie drogi zatrzymał mnie Ai, który szedł za mną.
- Tsu, poczekaj! - powiedział trochę zmęczony, bieganiem czy czymś w tym stylu.
- Cały czas szedłem zza mną? - odwróciłam się w jego stronę.
- Tak - odparł krótko, uspakajając swój oddech.
- Mogłeś mnie szybciej zawołać. Czy coś się stało? - zapytałam, nie wiedziałam dokładnie dlaczego zza mną szedł. Zapewne miał jakiś powód.
- Tsuki czy możemy porozmawiać, tak w cztery oczy. Mam kilka pytań - zgodziłam się.
Poszliśmy do kawiarenki, która była jeszcze otwartą. Złożyliśmy zamówienia oraz usiedliśmy przy stoliku, gdzie nie było zza dużo osób do okoła.
- To o czym chciałeś ze mną pogadać? - zapytałam się. Myślałam, że jest to temat  nie związany ze mną. Pomyliłam się tak o drobine.
- Czy ty jesteś z Kanane tak na poważnie? - zapytał się, a ja nie wiedziałam za bardzo co odpowiedzieć.
- Wiesz ja się jeszcze go nie spytałam. Sama nie wiem czy on chciałby być ze mną... Jestem niewidoma i nie wiem czy Kanane chciałby być z kimś takim jak ja... chciałam się go dzisiaj zapytać, ale dziewczyny poszły ze mną i zaczęły rozmawiać o tym jak płakałam bo przewidziałam śmierć - odpowiedziałam.
- Rozumiem - odpowiedział chłopak, dostaliśmy nasze zamówienie. - Tsuki o ile mogę zapytać, w jaki sposób straciłaś wzrok? - wzięłam łyk kawy.
- Gdy miałam osiem lat, mój opiekun był w zagrożeniu. Przyszła po niego Banshee. Jako, że jestem w połowie Banshee, zrobiliśmy układ. W zamian za moje oczy, mój wzrok zostawi mojego opiekuna. Zgodziłam się, chociaż mój opiekun sprzeciwiał się. Tamta Banshee podarowała mi pocałunek w czoło dzięki któremu dostałam słowa podziękowania... tak więc od tamtego czasu straciłam wzrok i nie mam zapewne szans na odzyskanie go. Nie przeszkadza mi i nawet cieszę się z tego - wyjaśniłam.
Z Ai-kunem porozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas. Po rozmowie odprowadził mnie do domu i pożegnał się ze mną.

<Kanane?> przy spotkaniu ona zapyta się czy Kanane będzie chciał z nią chodzić. Jeszcze okazji nie było ^^

Od Kanane CD Tsukiko

Poszła. Dziewczyny powiedziały co się, wydarzyło, ja jedynie wzruszyłem ramionami. Cóż coś tam słyszałem, że banshee tak mają. To krzyk albo łzy kij to wie. Nie moja rasa nie mój problem. Tylko ciekawiło mnie, któż to umrze. To akurat było ciekawe. Tak jak jeszcze nigdy. Nie mogłem się doczekać. Dlatego Mey włączyła wiadomości. Dopiero po jakiś godzinach. Huczało o jakimś facecie, który myślał, że jest wyjątkowy i skoczył z dachu. Samotny, bez dzietni oraz nieżonaty. Nie miał nikogo. Dane to jakiś Kacper Netwil. Bogacz, biznesmen, oszust, kłamca… Bla bla bla.
Mey siadła przy mnie i zapytała. - Ty i Tsu jesteście razem? - gdy zadała pytania, wszyscy się na mnie spojrzeli. Wyczekiwali odpowiedzi.
- Na początku tam myślałem, ale teraz to nie wiem. Niech ona wam powie. Mnie to w sumie obojętne jest. - powiedziałem.
Mey położyła głowę na moim ramieniu i dała mi buziaka w policzek. W sumie przyjaciele się tak zachowują. Jej facet ostatnio miał obity ryj, za to, że ją zdradził. Dlatego w sumie jest ze mną. Nie to, że coś nas łączy. Ai chyba pobiegł za Tsu, bo już nawet nie wrócił. Dziewczyny przyniosły napoje oraz popcorn. Szukały jakiegoś filmy. Natrafiły na komedie, którą z chęcią zaczęliśmy oglądać.

Tsu? Więc są razem czy nie są?

sobota, 30 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Od lat wyszłyśmy od chłopaków nie mieliśmy z nimi kontaktu przez kilka dni. Ja wróciłam do stałego trybu. Rano wstawałam, szłam z Inari do szkoły, po lekcjach szłam do domu, trening, kąpiel, przygotowywanie się do lekcji, sprawdzenie sprawdzianów no i spać. Wysłałam kilka wiadomości do chłopaka, ale zero odzewu. Dziewczyny przyszły do mnie w odwiedziny. Jako, że była sobota, miałam dzień wolny. Dziewczyny pożaliły mi się, że ich chłopcy się nie odezwali od czasu, gdy im to zrobiliśmy. Zorganizowałam dziewczynom potajemnie spotkanie z ich chłopakami. Pogodzili się co było bardzo miłym widokiem. Przynajmniej miałam taką nadzieję, nie byłam w stanie tego zobaczyć, ale z relacji zdanych z dziewczyn mogłam sobie to wyobrazić. Poszłyśmy do kawiarenki, gdy nagle zaczęłam płakać. Każda moja łza zmieniała się w bursztyn. Było to spowodowane tym, że ktoś w kawiarence dzisiaj odejdzie z tego świata.
Dziewczyny spojrzała się na mnie, a ja im wytłumaczyłam wszystko. Poprosiłam o to, aby nikomu nie mówiły, obiecała mi co prawda, ale dziewczyną zawsze było mi trudniej uwierzyć.
Dziewczyny poprosiły mnie, abym wraz z nimi wstąpiła do Kanane. Niby coś zapomniały. Tak jednak nie było! One chciały powiedzieć o tym co się dzisiaj wydarzyło. Miałam mu wszystko wytłumaczyć.
- Słucham ciebie - powiedział, a ja próbowałam coś wymyślić. Że też mi nic nie przychodziło do głowy.
- Ja już muszę iść... zapomniałam, że mam dzisiaj spotkanie... Wybaczcie mi dziewczęta - wywinęłam się tak szybko jak tylko się dało. Wyszłam nawet z mieszkania tak szybko, że nie zdążyli mi zadać żadnych pytań. Co miałam powiedzieć? Płacze za każdym razem, gdy ktoś ma zamiar umrzeć! Przecież to takie niedorzeczne!
- Hej Tsukiko! - usłyszałam głos Ai-senpaia.
- Hej. Wybacz, ale spieszę się - pożegnałam się z nim.

<Kanane?>

Od Kanane CD Tsukiko

Jak już jestem mokry, to pójdę wziąć prysznic. Po kilku minutach otrzeźwiałem. Ubrałem się, zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem z mieszkania. Akurat wsiadłem do samochodu i pojechałem do nory. Dobrze znanego domu. Narkotyki, alkohol, kobiety i wyścigi. Idealny świat. Dawno mnie tu nie było. To akurat trzeba nadrobić. Najpierw tania przyszła się przywitać. Laseczka, którą zacząłem obracać w piekle. Jeśli można to tak nazwać.
Opierałem się o maskę samochodu, a panienka już zaczęła mnie lizać po szyi. Jest niezła i na 100% niezłe by mi zaszalała w łóżku. Takiej to aż żal się pozbywać. Piękna, kształtna i idealna wręcz. Ma wszystko, co może się facetom podoba. To i tak elita, nie wszyscy mogą ją mieć. Choć i tak daje się nielicznym dotykać, a co do łóżka iść to tylko dwóm chłopakom. Ja jestem jednym z nich, a drugi typowy bad boy i jej facet. Wolny związek daje swoje. Choć to i tak im nie przeszkadza. Już powoli zaczęła mi się dobierać do spodni, na co dostała klapsa. Pisnęła, gdy poczuła coś w okolicach tylnej dziurki. To był Rafael, coś jej wkładał. Jej zaskoczenie wymieszane z chęcią podniecenia i zrobienia tego tu i teraz była wielka. Brakowało kilka milimetrów od złapania mnie za mojego kolegę. Może wieczorem zaliczę. Teraz się liczy wyścig i kasa. Tak tego mi brakowało. Adrenaliny, ryzyka i tego towarzystwa. Obracanie laseczek zawsze mogę zrobić w aucie. Choć ostatnio mało tego było. Może na wyścig ją wezmę ze sobą w jej aucie. To byłoby świetne.
Wyłączyłem głos w telefonie, niech mi nie przeszkadza. Dziewczyna razem z chłopakiem poszli na górę. Ja mogłem w tym czasie zasiąść za kółkiem i podjechać na linie startu. Ścigałem się z jakimiś lamusami w tym Karol. Niezła panienka.

Dziewczyny machnęły bluzkami i ruszyliśmy. Niemal po kilku minutach wyszedłem na prowadzenie. Niech lamusiki nas dogonią. Prosta droga z kilkoma ostrymi zakrętami. Takie drogi to są dobre. Z pędem Karol była tuż obok mnie, jednak nie mogła mnie prześcignąć. Sporo jej brakowało. Trzy okrążenia, z czego ja już byłem niemal na ostatni. O dziwo lamusy jechały za mną. No to brawo dla nich. Zaczęło się brutalnie, pułapki. No, ostatnio coś o tym mówili. Gdy jesteś blisko mety i myślisz, że już wygrałeś bądź tez wygrałaś. Pojawiają się pułapki tak znikąd. Wtedy zaczyna się zabawa. Omijanie ich wyszło mi dobrze, nie spieszę się do mety, bo mimo to i tak wiem, że wygram. Tak pewność siebie mnie napędza.
Metę minąłem po kwadransie, za mną Karol i jakiś chłopak. Dostałem swoją wygraną. Więcej niż zazwyczaj, gdyż jeszcze były zakłady. Ktoś jeszcze chciał.
***
Jeszcze parę razy tak się ścigałem. Kasa wzrasta. Będę mieć na moje kaprysy. Rafael przyniósł mi mój towar, bo akurat zamówieniem. Mógłbym wrócić do domu i zostawić, ale po co jak mogę zostać i poszaleć. To i tak teren posiadłości, choć jest do sprzedaż to i tak wykupione już jest nasze. Akurat miałem się dołożyć, do zakupu. Taka nora do wszystkiego. Mieszkasz i możesz, iść gdzie chcesz i masz tu niemal wszystko. Taki bajer.

Siedząc na kanapie, spojrzałem na telefon. Dostałem butelkę piwa i zacząłem, czytać co przyszło. Sporo tego. Trochę od Tsu, chyba zmartwiona. Nie odpisałem nic, nie chce mi teraz o tym myśleć. Po to tu jestem, aby nie myśleć i pobyć z przyjaciółmi.
Oczywiście miło zjeść posiłek i pośmiać się, też można.

>>KILKA DNI PÓŹNIEJ
Wstałem z łóżka i poszedłem wziąć prysznic. Po kwadransie ubrałem się i wyszedłem, z pokoju kierując się do kuchni. Zrobiłem sobie coś do jedzenia. Pukanie, a nie walenie do drzwi mnie zaczęło irytować. Ruszyłem tyłek i poszedłem otworzyć. Wpadła Tsu, Mey i Anabel jak się nie mylę.
- Mey zamknij. - rzuciłem i poszedłem z powrotem do kuchni. Krótkie spodenki oraz koszulka na ramiączka pasowała. Dziewczyny stały i się gapiły. Ja poszedłem robić dalej swoje. Jakoś niezbyt chciało mi się nakładać dla innych, jak chcą, niech biorą. Usiadłem przy wyspie kuchennej i jadłem. Mey taka życzliwa podała mi sok i siadła obok z jedzeniem.
Stały jak te kołki. Może nie było mnie kilka dni. Zabawa była świetna i te panienki, zabawa z nimi. Pan, uległa, zabawki, przerobiłem wszystko i z chęcią jeszcze bym to powtórzył za jakiś czas.
Gdy zjadłem, posprzątałem po sobie i patrzyłem, czemu tu są.
- Więc, po co przyszłyście? - spytałem.
- Musimy ci o czymś opowiedzieć. - odezwała się Mey.
- To, aż ta poważne? - poleciało kolejne pytanie.
- Tsu powinna ci powiedzieć, co się wydarzyło przez te kilka dni. My też powiemy. - powiedziała Anabel.
- Ok, to chodźcie usiąść i pogadamy. - wyszliśmy na taras, usiadłem sobie na leżaku i czekałem, aż zaczną.

Tsu?

piątek, 29 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Przebrałyśmy się z dziewczynami w piżamy odpowiednie dla nas. Koszulki naszych chłopaków nie należały do tych uroczych w które dziewczyny lubią się ubierać oraz w te co pachną płynem do prania. Przegadałyśmy całą noc w kulturalny sposób oraz w miłej atmosferze. Oczywiście bariera była tylko zmyłką dla chłopaków. Zakluczyłyśmy tylko im drzwi. Nad ranem zawitaliśmy do pokoju chłopców. Tam sprawa nie wyglądała tak kolorowo. Zapach alkoholu roznosił się po pomieszczeniu oraz zapach narkotyków. Chłopcy się zabawić i to nieźle. Wróciłyśmy do pokoju. Postanowiłyśmy, że obudzimy chłopców wiadrem zimnej wody i to dosłownie. Poszłyśmy spać. A około dziewiątej rano wstałyśmy. Ustaliliśmy pod dobrym kątem wiadra na drzwiach. Gdy chłopcy otworzą drzwi to woda poleci na nich. Ubrałyśmy się po orzeźwiającej kąpieli. Zrobiłyśmy śniadanie dla całej szóstki. Zawołałyśmy chłopców na śniadanie. Wstali po jakimś czasie. Cała trójka była zaspana, gdy otworzyli drzwi, trzy kubły wody zleciały na nich.
- Co się stało? - byli w szoku. Stanęłam przed Kanane.
- Zawiodłam się na tobie Kanane... - powiedziałam zawiedziona. Naprawdę zawisłam się na nim. - Pójdę już lepiej do domu - dodałam, a dziewczyny o dziwo poszły za mną. - Czy ja się nie nadaje na jego dziewczynę? Jestem aż taka beznadzieja w związkach? - zapytałam się dziewczyn, będąc już za drzwiami.

<Kanane?> za dużo filmów się naoglądałam, wybacz...

Od Kanane CD Tsukiko

Usiadłem i podałem chłopakom zioło to też inne smakołyki zwanymi narkotykami.
- No zaczynamy zabawę. - zaśmiałem się, wyciągnąłem nosem biały proszek. Obaj patrzyli się i też coś wzięli. Wyjęliśmy alkohol, plus co rusz to piliśmy i jaraliśmy bądź braliśmy mocne tabletki, które nadawały niezłego kopa. Zawsze zostawało wyjść przez okno. Można też się zaćpać i utopić się w alkoholu. Bo czemuż by nie.

Godziny mijały, a mi wciąż mało. Poszły dwa jak nie trzy woreczki koki. Zioło prawie też się skończyło, alkoholu jeszcze jest skoro. Jeszcze trochę i będzie więcej. Przydałaby się dupy do zaliczenia. Jest garderoba, łazienka i łóżko. Sporo miejsca. Albo brać jedna we trzech, to może być dobre. Faceci już leżą i nie mogą wstać. Same papierki wrzuciłem do kosa. Nic nie zostało. Napisałem tylko do kolegi, że za dwa dni przyjadę po dostawę.

Leżałem i zacząłem rozmawiać z dziwna wróżka. Była niezła, Ai rozmawiał z jednorożcem. Przezabawne to było, ujeżdżał go. A z kolei drugi gdzieś jakby znikł. Chyba udawał rybę albo też nią był. Kto by to wiedział.
Leżała sobie obok mnie ta sama, o której mam sen przeszło odkąd tu jestem. Mówiła coś w mało znanym języku. Tylko słuchałem, lecz gdy ja chciałem się odezwać. Wtedy działo się coś dziwnego. Moje słowa brzmiały jak dźwięki jakby echo. Więc po prostu milczałem i słuchałem jej melodyjnego głosu.
***
Przytulała się i wciąż opowiadała. Nawet nie wiem, o czym dokładnie. Choć mimo to, było mi miło. Mogłem ja zobaczyć i przytulić. Wydawała się tak bardzo znana, choć odległa i zapomniana. Jak gwiazdy. Zamknąłem oczy, gdyż ona tam powiedziała. Poczułem jej pocałunek i nagle gdzieś się przeniosłem.
Byłem w podziemiach. Leżałem na łóżku z nią.

Tsukiko?

Od Rodziny - "żołnierze bliskiego wschodu"

Zebrani obserwowali przez szklane okna jak życie megalopolis zmienia się. Nadchodząca trzecia zmiana dnia ogłasza poprawienie ogólnego wyglądu społeczeństwa. Grupy zgarbionych ciał z wymęczonymi, szarymi twarzami ciągną się po ulicach, jak żywe trupy. Większość oszczędza ostatnie siły na ruchomych chodnikach. Wszyscy kierują się do swoich domów żeby odpocząć. Krzyżują swoje drogi z tymi, co teraz idą ich zastąpić. Z tłumem pełnym energii i chęci do pracy. Niektórzy w pośpiechu przepychają się między zombi, mamrocząc pod nosem przeprosiny, przekleństwa i wytłumaczenia. Wśród nich podążał szybkim krokiem pan Lynch.
- Widzę go - rzekł były generał Krutovy, a obecny minister ochrony, zwracając tym samym na sobie uwagę towarzystwa - Właśnie wchodzi do windy. Zaraz powinien tu być.
Wzrok zgrupowanych wojskowych, biznesmenów oraz profesorów przeniósł się na hologram Wielkiego Brata. Oczekiwali potwierdzenia z jego nieruchomych ust. On tylko odparł:
- Jak na pana wiek, muszę panu pogratulować sokolego wzroku.
Zhenia poczuł, że wreszcie może zasiąść do stołu kiedy tylko w Pokoju Wielkiego Komputera zjawił się ostatni zaproszony.
- Wybaczcie moje spóźnienie - wydyszał Marco - W moim laboratorium doszło do małej reakcji chemicznej i musiałem posprzątać...
- Jak my wszyscy musimy czasem po czymś sprzątać - skwitował Ojciec - Tak czy siak w końcu możemy zacząć.
- To świetnie, ponieważ chcemy wyjaśnień - wstała pani Pinkus, po czym po chwili wróciła na swoje miejsce - skąd to nagłe wezwanie? I dlaczego my wszyscy jesteśmy tu razem?
- Słyszę w twoim głosie lekkie podirytowanie, Atalio. Czytałaś dzisiejszą gazetę?
Jednak zanim odpowiedziała, Matka wyświetliła na ekranie rozkładówkę powiadomień o zdarzeniach z dnia dzisiejszego, ponieważ gazeta to o ciut za dużo powiedziane.Dziesiątki par oczu oczywiście skupiło się na pogrubionych tytułach zdarzeń, głównie o tematyce bitw pomiędzy naszym imperium, a przeciwnikami. Przeczytała na głos najświeższe wydarzenie.
- Z ostatniej chwili - teatralna pauza - Obóz żołnierzy na bliskim zachodzie został zaatakowany przez rebeliantów bombami laserowymi. Liczba śmiertelnych ofiar wzrasta z każdą godziną.
W sali zapanowała cisza jak makiem zasiał. Wieści musiały się przetrawić. Pierwszy skomentował to Zhenia, ponieważ takie nowiny nie zaskakują go już tak jak młodszych zastępców, jednak nie ukrywał zasępienia.
- Niby podpisali z nami zawieszenie broni niecały miesiąc temu. Chcieli uśpić naszą czujność. Teraz widać skąd biorą swoje obietnice i przysięgi... Akurat po życzeniu sobie wszystkiego najlepszego... Skurwysyny...
Zamyślony przetarł twarz w dłoniach i oparł się o nie podbródkiem.
- Rozumiem, że potrzeba pomocy w przetransportowaniu ciał z powrotem tutaj - mówił Lynch, ignorując to co przed chwilą powiedział wojskowy. - Dlatego jest tu wojsko i sponsorzy. Ale co mają z tym wspólnego naukowcy? Co jest przyczyną zwoływania nas tu? - uniósł się ze swym pytaniem.
Młodsza Siostra, która dotąd tylko się przysłuchiwała, uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Otóż, ekhem, jakby to ująć... W naturze z reguły nic się nie marnuje. Tak samo postanowiliśmy zadziałać.
Więcej nie musiała mówić, by wzbudzić burzę wśród poruszonych mózgowców. Nie brakowało donośnych słów dezaprobaty o łamaniu przepisów.
- To niezgodne z zasadami! - wstał - Przecież to jest modyfikacja ciała wbrew woli jego właściciela. A w tym przypadku to profanacja świętego spoczynku! A przecież celem Rodziny jest ochrona praw moralności i...
Swoje na szybko stworzone argumenty zastopował kiedy starcza pięść generała grzmotnęła o stół, przejmując prawo do głosu.
- A czy te kurwy myślały o moralności, naciskając przycisk?! - syknął nieswoim tonem - Chętnych do wojska brakuje, a przymusowa służba tylko by zaszkodziła naszemu poparciu. Jakby to, że wśród nas są szpiedzy, nie było dosadnym nożem w plecy... Kto będzie nas bronił kiedy wróg wytępi nasze siły zbrojne?! Rozpuszczona swołocz, obecna młodzież, która kurwi się na potęgę?! Nasza własna "Sodoma i Gomora"?! - wykrzywił twarz, ukazując swą wyraźną odrazę.
Minister zamilkł, rozglądając się po twarzach słuchających. Ci oniemieli. Znany był z ciętego języka, jednak teraz przełamał wszelkie oczekiwania swą przemową. Uspokoiwszy się, podszedł do okna. Teraz niebo nabrało kolorów ciemnej purpury, a na dole jarzyły się światła nieśpiącego polis marzeń i ambicji. Skrzyżował ręce za siebie.
- Nie chcę powtórki ze Starożytnego Rzymu czy dawnej Europy. Rodzina ma pełne poparcie wojska w tej sprawie - jeśli to ma istnień przez kolejne wieki, ktoś musi dbać o bezpieczeństwo tego - zza ramienia spojrzał na swoje puste miejsce. - Nawet jeśli to oznacza wieczność - dodał niemalże szeptem.

To jest tylko wątek fabularny. Wy nie musicie (ale możecie) nic zmieniać w swoich opowiadaniach przez to. To ma tylko pokazywać, że fabuła nie stoi w zamrożona w czasie.

Od Tsukiko CD Kanane

Obiad spędzony był w miłym towarzystwie oraz atmosferze. Z dziewczynami posprzątaliśmi po obiedzie. Chłopcy poszli na kanapę. Jak to oni, zaczęli oglądać telewizję. Dołączyliśmy do nich. Sądząc po dźwiękach wydawanych z telewizora, film należał do tych strasznych. Chłopcy się z nas śmiali, ale im to również pasowało. Gdy chłopcy zasnęli, postanowiliśmy z dziewczynami zrobić im mała niespodziankę przy okazji odegrać się za to, że śmiali się z nas. Wzięliśmy markery, po otwarciu markera wzięliśmy się wraz z naszą wyobraźnią za malowanie po ich twarzach. Dziewczyny pomogły mi, za co byłam im bardzo wdzięczna. Chłopcy się obudzili, a myśmy udawały, że wciąż się boimy. Każdy z nas rozszedł się do swoich pokoi. Dostałam koszulkę którą miałam użyć jako piżamy. Usłyszałam krzyk chłopców, którzy byli w pokojach obok. Kanane oglądał telewizję, a oni wparzyli do naszego pokoju. Dziewczyny poszły za nimi.
- Co się stało?- zapytał trochę rozzłoszczony Kanane.
- Dziewczyny nas pomalowały jak spaliśmy, najgorsze jest to, że nie to nie chce się zmyć - zaczął się tłumaczyć jeden z chłopców. Podeszłam do dziewczyn.
- Wybaczcie nam chłopcy, ale nie mogłyśmy się powstrzymać - powiedziała jedna z dziewczyn.
- Przepraszamy was, ale dzisiaj nie będziemy spać z wami. Będziecie musieli siebie zaspokoić na wzajem - zabrałam głos.
- Co masz na myśli Tsu? - zapytał trochę podenerwowany Kanane.
- Wy będziecie spać w jednym pokoju, a my z dziewczynami pójdziemy się zabawić z innymi chłopakami niż wy - dodała druga dziewczyna, wyjaśniając im wszystko.
- Jak coś, nie będziecie w stanie otworzyć drzwi. Tsu zajęła się barierą, aby was zamknąć na kilkanaście godzin - dodała dziewczyna, a ja się delikatnie uśmiechnęłam.
Wyszliśmy z pokoju, zakluczając tym samym drzwi od pokoju. Dziewczyny zabrały mnie do jednego z pokoi i pomogły mi się jakoś ubrać.

<Kanane?>

Od Kanane CD Tsukiko

- Miło mnie zaskoczyłaś. Jakbyś była kimś innym, bardziej dzikim i odważnym. Nie pomyślałabym, że ktoś taki w tobie siedzi. - powiedziałem, przytulając dziewczynę do siebie. Oparłem głowę o jej ramię, zaciągając się tym przyjemnym zapachem oraz tym spokojem.
***
Siedzenie w wannie było przyjemne, a potem taka gąbka ze mnie. Za dużo tego. Opłukałem się i oplotłem ręcznikiem. Choć gdy zerknąłem na jej ciało, znowu chciałem. Muszę w końcu pomyśleć o czymś innym. Ubrałem się i razem z gotowa i ubrana dziewczyna, poszliśmy na obiad.

Obiad minął w miłej atmosferze, gdyby nie co rusz mój dzwoniący telefon. Miałem chęć mim rzucić i iść gdzieś. Tak bardzo mi się nic nie chce. Chyba po obiedzie pójdę leżeć i oglądać telewizję. Choć może teraz zrobimy sobie maraton.
***
Jak się okazało, gdy wyłączy się głos w komórce, to pomaga. Siedzieliśmy i oglądaliśmy kolejny z kolei film. Dałem Tsu okulary, gdyby chciała otworzyć swoje oczęta. Działa jak natura by chciała. To już jej wybór. Śmiech dziewczyn i ich krzyki były zadziwiająco zabawne. Tuliły się i nawet trzęsły. To takie słodkie. Głaskałem Tsu go głowie. Dziewczyna się przytulała, gdy słyszała krzyki i dziwne wrzaski. Chyba udało mi się przysnąć. Choć po godzinie jakby nigdy nic się obudziłem. Tak samo chłopaki też właśnie wstali. Dziewczyny dygotały, jakby widziały ducha. Taki zabawny widok. Oj biedna Tsu. Wziąłem dziewczynę na ręce i podałem jej koszulkę do spania. Sam zrzuciłem z siebie ubrania, zostając w samych bokserkach.
Włączyłem telewizje i patrzyłem, co leci. Oparłem się wygodnie i podałem jej pilota. Oglądałem dłuższy czas. Mimo to i tak zasnąłem.

Tsukiko?

Od Kanane CD Will

- Dobra. - powiedziałem delikatnie, choć lekko mocno ja odepchnąłem. Założyłem na siebie ubrania. Tak właśnie one wzięły się znikąd. Wziąłem ze sobą piekielnie wilki. Najpierw przycisnąłem dziewczynę do ściany. Mogłem wgryźć się w jej szyję. Jej krew jest taka słodka i smaczna. Trzymałem ja, żeby się nie zaczęła rzucać.

Gdy wypiłem wystarczająco, wziąłem ja na ręce. Gdy znalazłem się w lesie, położyłem dziewczynę. Siedziałem sobie i czekałem na duszę. Dziewczyna po kilku minutach się obudziła. Tuż po jakimś czasie mogliśmy zapolować. Ja opierałem się o drzewo, a dziewczyna polowała. Wyjąłem katanę, a moje oczy przybrały żółty albo złoty odcień.
***
Po uczcie, siadłem sobie na pniu i spoglądałem na dziewczynę. Ruszyłem, tylko gdy dziewczyna nie patrzyła. Zrobiłem swoje, a teraz przyda mi się sen. Znalezienie się w domu nie zajęło mi dłużej niż godzinę. Zamknąłem drzwi i poszedłem niemal od razu się położyć. Całe życie spędzę łóżku. Położyłem się i zasnąłem. Pogrążyłem się w moim dziwnym chaotycznym śnie.

Sen.
Siedziałem w dziwnej bance. Iva siedziała i patrzyła na mnie. Dotknąłem banki, lecz natychmiast poraziła mnie dziwna energia. Iva tylko patrzyła. W jej oczach była troska i dziwna pustka. Nie mogłem się odezwać. Ona wstała, powiedziała coś w niezrozumiałym języku. Rozsypała się, pozostał z niej tylko kryształ.

Obudziłem się nagle i spojrzałem na dłoń. Miałem w niej kryształ. Słyszałem wołanie. Siedziałem tak dłuższy czas. Zastanawiałem się, nad tym snem.

Will?

czwartek, 28 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Nie byłam sobą, to ponownie była ona. Ja potrafiłam tylko siedzieć cicho i czekać, aż ona odejdzie.  Czekałam, czekałam... zupełnie nie wiedziałam kiedy nadejdzie czas w którym wreszcie powrócę. Bałam się tego trochę, ale musiałam wrócić do swojej osobowości i naprawić to co ona narobiła. Otworzyłam oczy, to byłam ja. Obejrzałam się do okoła. Obok mnie leżał Kanane. Chwyciłam się za głowę. Nic nie pamiętałam. Zawsze tak było. Gdy ona wyczuwała, że coś się szykuje, zawsze zastępuje mnie.
- Już się obudziłaś Tsu? - usłyszałam głos chłopaka, pewnie go obudziłam. - Nie znałem ciebie z tej strony! - już po słowach chłopaka wiedziałam, że coś się wydarzyło na co ja bym nie miała odwagi.
- Pójdę się wykąpać - oświadczyłam. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Nalałam wody do wanny. Gdy wyczułam, że wody jest wystarczająco, rozebrałam się i zanurzyłam się we wannie. Płyn do kąpieli jaki wlałam, przepięknie pachniał. Przypominały mi się wiśnie sakury, gdy zakwitały. Widziałam wiśnie sakury podczas rozkwitu jeszcze jak widziałam. Były takie piękne. Wciąż miałam ten obraz przed oczami. Świat zawsze był według mnie taki piękny oraz ciekawy.
Kanane chyba też wstał. Usłyszałam jak stąpał po pokoju i czegoś szuka.
Po chwili wszedł do łazienki. Przyłączył się do mnie. On również wszedł do wanny. Usiadł tuż za mną, przytulając się do mnie.
- Czy coś się stało? - zapytałam, gdyż nie liczyłam na taki gest. Ostatnio nie miał chumoru, ale mu się chyba poprawił.

<Kanane?>

Od Kanane CD Tsukiko

Nie odezwałem się, nie wiedziałem co mam powiedzieć. Mam luki w pamięci. Dziwnie, po co w ogóle przyszedłem.
- Nic złego nie zrobiłaś. Zaraz przyjdę. - powiedziałem. Wstałem i ruszyłem do łazienki. Zdjąłem wszystko i wszedłem do kabiny prysznicowej. Odkręciłem wodę i zamknąłem oczy.
Po jakimś czasie poczułem jej dłonie na ciele. Najpierw na plecach, a potem się przytuliła. Nie odezwałem się, milczałem. Jej dłonie dotykały mnie wszędzie. Co jakiś czas przygryzałem wargę. Czując jak ona, powoli zjeżdża. Co ja tak nakręca do tego? To takie dziwne..

Po tym, co się odważyła, bardzo mnie zaskoczyła. Nie pomyślałbym, że tak potrafi. Była aż za dobra tak jakby już to z kimś robiła. Wyszedłem tuż po przygodzie pod prysznicem. Dalszy ciąg przydarzył się na łóżku. Ona prowadziła, chciała. Nie miałem nic przeciwko, skoro chce. Godziny mijały, a ona robiła swoje. Poprawiła mi humor, ale niech się rusza. Zobaczymy, ile wytrzyma. Skakała i bawiła się genialnie. Wyglądała cudownie. Choć cały czas mnie dręczyło. Skąd w niej taka namiętność? Co dostała? Dodali jej czegoś czy co. Jest kimś innym, inna sobą. Ciekawi mnie jej osoba.
***
Dziewczyna spała. Wstałem i poszedłem ponownie pod prysznic. Tym razem sam byłem. Wychodząc ona dalej spała. Ubrałem się po cichu i ruszyłem do kuchni coś zjeść. Ai i Mey już siedzieli i jedli. Nawet jak Mey mnie zauważyła, też mi nałożyła. Siadłem obok nich i zacząłem jeść.
- Tsu nieźle jęczała w nocy. O stary zazdroszczę. - powiedział Ai.
- Wiesz co, ona przyszła do mnie i rozmawiała o tym wszystkim. Chciała coś zrobić, więc nawet nie wiem, jak wyszedł z niej demon. - powiedziała Mey.
- No stała się kimś innym. - powiedziałem i się uśmiechnąłem.
Już wiedzieli, że mam dobry humor. Dziewczyna umie działać. Może kiedyś zrobimy maraton. Na to się zaśmiałem.

Dziewczyna przyszła do nas, gdy oglądaliśmy film. Dokładniej horror. Usiadłam mi na kolanach i się przytuliła.

Tsukiko?

Od Will CD Kanane

Sygnały wysłane przez chłopaka były lekko prostackie. Chce się jedynie zabawić... Oj chłopcze, nie tak łatwo. Okay, ja też zagram. W sumie nie wiem co chciałabym tym osiągnąć, ale to już wyjdzie z czasem, może akurat coś ciekawego się wydarzy.
Byliśmy w wodzie po szyję, moją szyję. Słońce prażyło, a przelatujące chmury co jakiś czas rzucały lekki cień. Chłopak podpłyną do mnie, złapał mnie w talii, ja zarzuciłam ręce na jego barki.
-Miałabym ochotę w sumie na... - przygryzłam wargę, zbliżyłam się do niego, przygryzłam delikatnie jego ucho. Po czym rozpłynęłam się zmieniając w cień i kryjąc się na dnie wody.
Zdezorientowany chłopak delikatnie się rozejrzał. Gdy odwrócił się w stronę wody ja stałam już na brzegu.
-Myślę, że starczy już wody.
Siedzieliśmy na brzegu, Kanane nadal bez koszulki. Ciepłe promienie muskały moje blade ciało. Delikatny dreszczyk przyjemności przeszedł przez moje ciało.
-Więc jestem nieco infantylna, może zdążyłeś już zauważyć, demoniczne dziecko, dużo zdolności, które czekają na ujawnienie, reszta nie mi to oceniać jaka jestem, nie każdy musi mnie lubić.
-Więc jesteś demonem i tylko tak?
-Yup.
-Widzisz ile mamy wspólnego. - uśmiechną się.
Ze słonecznej i przyjemniej pogodny po chwili zrobiło się zimno, a wiatr zaczął rozrzucać moje rzeczy po plaży. Zaczęłam zbierać moje ubrania, nie obeszło się bez dotknięcia mojego tyłka przez Kanane. Ustałam przed nim i patrząc mu proso w oczy zaczęłam:
-Muszę już raczej iść, może później się jeszcze zobaczymy.
-Raczej, do później
Po chwili dodał:
-Może.
Droga do domu nie zajęła mi nawet pięciu minut. Gdy weszłam jakiś bezpański kot, którego dokarmiałam szwędał mi się po mieszkaniu.
*Godz ok. 02:00*
Moje spojrzenie padło na łuk w kącie pokoju. O tej godzinie ludzie często szwendają się po lesie w poszukiwaniu potworów. Idealna okazja. Założyłam buty, łuk na plecy, wszyłam z mieszkania nie zamykając go.
Stałam już pod drzwiami chłopaka. Zapukałam kilka razy. Nic żadnej reakcji.
Powtarzam czynność. Słyszę wolne kroki w stronę drzwi ze strony mieszkania. Drzwi się otwierają, w progu stoi on w samych bokserkach.
-Dobrze Cię widzieć. - mówię.
-Will, czy Cię powaliło?
-Chyba tak, nawet jeśli.
Przygwoździłam chłopaka do ściany i ściskałam ze wszystkich sił.
-Kan - moje oczy rozjaśniły czerwienią jeszcze bardziej. -Chodź na polowanie, jestem na głodzie dusz, jesteś demonem, powinieneś rozumieć!
Byłam rozgniewana, i lekko zagubiona.

<Kanane?>

środa, 27 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Nasze drogi rozeszły się szybko przez całą tą grę. Moje wyzwanie było beznadziejne, w dodatku nie chciałam łamać zasad, wreszcie ja zawsze dotrzymuje danego słowa, chociaż to głupia gra. Zostałam odprowadzona do jednego z pokoi, jednak wolałam wrócić do swojego domu. Drogę znałam na pamięć, więc nie miałam się czego obawiać.
Na następny dzień, wróciłam do Kanane. Weszłam do środka po cichu. Podeszłam do łóżka na którym to leżał. " Dziękuję ci Boże za moje zmysły" - pomyślałam cicho w myślach. W pokoju nie za ładnie pachniało, spowodowane było to wyczuwalnym alkoholem. Był to pierwszy zapach jaki wyczułam w pokoju. Usiadłam na brzegu kanapy. Siedziałam przy nim, a on spał. Chwyciłam go za rękę, a obraz w głowie pokazał mi się, jak chłopak mniej więcej śpi. Był to bardzo miły widok. Przez przypadek szturchnełam go. Tak bardzo nie chciałam go budzić, ale oczywiście jak to ja, zawsze musiałam coś źle zrobić. Miałam nadzieję tylko, że się nie obudzi. Nie chciałam mieć dłoni na jego ręku czy coś, wyglądałoby to dość podejrzanie pewnie. "Proszę nie budź się, nie budź się...." prosiłam Boga, ale nic nie pomogło. Chłopak się obudził.
- O co chodzi? - zapytał, a ja już wiedziałam, że się obudził.
- Przepraszam, nie chciałam ciebie obudzić. Przyszłam sprawdzić jak się czujesz - wytłumaczyłam się prawie, że od razu.
- To nic... - odparł, ale ja słyszałam, że on wciąż nie jest w humorze.
- Czy mogłabym coś zrobić, aby poprawił ci się humor? - zapytałam ciszej, tak aby jednak mógł coś usłyszeć. - Wczoraj tylko ci go pogorszyłam... - zniżyłam swój wzrok.

<Kanane?> ^^

Od Kanane CD Tsukiko

- Nic nie zrobiłaś. Nie jestem zły. Po prostu trochę humoru na tą całą zabawę nie mam. No, ale cóż. - powiedziałem. Przekonująco na tyle ile zdołałem. Nie stałem z dziewczyna jakoś zbyt długo. Po kilku minutach Ai, Kai i Mey przyszli, abyśmy weszli do domu. Już wiedziałem po co. Okazało się, że gramy w prawda albo wyzwanie. Oczywiście była moja grupka. To szmacisko przyszło wraz z przyjaciółeczkami. Gra się rozkręcała. Wybierałem co rusz prawdę. Padały różne pytania. Typu z iloma dziewczyn spałeś, czy jest tu jakaś która ci się podoba, oraz konkretna osoba i miałem ją opisać. Czasem zdarzało się, że wybierałem wyzwanie. Właśnie wpadło na Tsu. Wybrała wyzwanie. Najdziwniejsze w świecie. Mey dała jej wyzwanie, aby zrobiła loda Ai. Choć ten, spojrzał się na mnie. Tsu wstała i podeszła do mnie. Weszliśmy do szafy i mieliśmy siedem minut w raju. Przez te minuty mógłbym ją przelecieć. No cóż. Tsu kleknęła. Choć chciałem tego, to teraz nie mam ochoty. Zostało nam jeszcze mnóstwo czasu. Podniosłem dziewczynę i odwróciłem tyłem. Oparła się, a ja pod wpływem demona wtargnąłem w nią. Krzyknęła, lecz ja zasłoniłem jej usta dłonią. Może ja to trochę bolało, ale też było jej bardzo przyjemnie. Choć mi było dobrze. Gdy czułem, że jestem już blisko. Wtargnąłem w nią o wiele mocniej. Po tych siedmiu minutach wyszedłem i powiedziałem Mei, Avie i Evie, aby się nią zajęły. Nalałem sobie kolejnego drinka i po kilku godzinach byłem już nawalony. Ai był taki miły i zachował się jak prawdziwy przyjaciel, że zaprowadził mnie do pokoju. Pomógł zdjąć ubrania i położyć.
- Przyniosę Ci tabletki i wodę. Musimy jutro pogadać, a teraz leć, spać. - powiedział. Mówił do mnie jak do małego dziecka, dziś jakoś już nie mam zamiaru się kłócić. Wtuliłem się w poduszkę i zasnąłem w miarę szybko.

Obudziłem się nad ranem, wziąłem tabletkę i ja popiłem. Wstałem i ruszyłem wziąć prysznic. Po pół godziny wróciłem. Ubrałam nowe bokserki i dalej położyłem spać. Nie miałem ochoty na nic, a głowa to prawie była blisko wybuchu. Spojrzałem na telefon i tam parę nieodebranych od ojca. Odłożyłem telefon i dalej poszedłem spać.
Choć powoli zasypiałem, ktoś wszedł do pokoju. Słyszałem głos Evie oraz Ai. Rozmawiali o czymś. Coś o wczoraj, że przesadziłem. Tsu płakała, chyba można powiedzieć, że ja zgwałciłem. Choć z tego ledwo cokolwiek pamiętałem. Ai się wtrącił i mówił, że było dać inne zadanie. Przecież to nie moja wina, przecież oni wiedzą, że jak się włącza demoniczne ja... Właśnie gdy on się pojawia, staje się koszmar... Choć wracając do siebie, niczego nie pamiętam. Zasnąłem niemal po tej rozmowie.
***
Obudziło mnie, szturchniecie, przetarłem oczy i spojrzałem. Tsu siedziała. Nie odzywała się, więc ponownie się położyłem.
- O co chodzi? - spytałem. Bo serio próbowałem sobie przypomnieć, ale chyba to zapiłem.

Tsukiko?

Od Kanae CD Will

Dziewczyna jest jak małe, choć już duże dziecko. Wszędzie wpycha łapki, wszystko musi macać. Je i ciekawi ja wszystko. Rany, jakbym chciał, zająłbym się moja młodsza wkurwiająca siostra. Ta no mam ich sporo, w sumie braci też całą masę. Rodzice to sobie nie żałowali. Ojciec ma tych partnerek setki, matka Dei także tych partnerów.. Taka wielowymiarowa rodzica poczwarek. Tak właśnie tu powinien być śmiech na sali. Miałem ochotę się nią zabawić. Taki diabeł ze mnie.

Po dotarciu na plażę. Ktoś "przypadkiem” popchnął mnie na dziewczynę. Mogła poczuć moja męskość na tyłku. Powstrzymywałem ledwo co śmiech. Udało mi się także, ugryźć dziewczynę w szyję. Taka zachęta na później. Dziewczyna to łakomy kąsek dla mnie. Przelecenie jej będzie przyjemną atrakcją. Zdjąłem koszulkę i zostałem w samych kąpielówkach. Dziewczyna także. Choć jak nikt nie patrzył. Podszedłem do niej i złapałem za cycki. Szeptałem jej do ucha.
Po chwili przerzuciłem ja sobie przez ramię i szlem w kierunku można. Złapałem ja za pośladek i gdy woda w miarę była wysoka. Wrzuciłem ja. Śmiałem się, wniebogłosy. Dziewczyna jedynie się wynurzyła. Patrzyła na mnie złowrogo. Cóż mam począć, no powstrzymać się nie mogę. Mam chęć na małe co nieco. Ona jest słodkim kąskiem.
- Dobrze, to moja rasa. Hybryda demona wampira i upadłego. Moje zdolności są różne, poza tym jeszcze ma ukryty potencjał. Moja droga Will a ty jaka masz rasę i zdolności. Co lubisz i na co masz ochotę. Opowiedz mi o sobie. - powiedziałem, pływając blisko dziewczyny.

Will?

wtorek, 26 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Zostałam przedstawiona rodzinie Kanane. Było to miłe, ale czułam się obco i w dodatku nieswojo. Na szczęście, jak dla mnie, Kanane odprowadził mnie do drzwi, żegnając się z chłopakiem. Na pożegnanie dostałam od niego całusa w usta.
Wróciłam do domu, gdzie czekała na mnie moja ukochana Inari. Miło spędziłam czas z pupilem. Sama nie wiedziałam, że czas tak szybko minął. Położyłam się spać, ale nie potrafiłam zasnąć. Sama nie wiedziałam dokładnie o której zasnęłam, ale obudziłam się coś około dziesiątej. Po ogarnięciu samej siebie oraz mieszkania, do drzwi wejściowych ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi i jak się okazało byli to koledzy oraz koleżanki Kanane, którzy przyszli mnie odwiedzić oraz zapytać się czy nie chciałabym z nimi gdzieś wyjść. Pomimo tego, że się sprzeciwiałam, oni mnie prosili, a ja nie potrafiłam odmówić. Dziewczyny pomogły wybrać mi ciuchy w jakie miałam się ubrać, a chłopcy dopasowali perfum jaki miałam użyć. Była to bardzo miła grupka. Przynajmniej im nie przeszkadzało to, że byłam niewidoma. Wszyscy szli przodem, a ja trzymałam się bardziej z tyłu. Słuchałam ich tematów rozmów, a ich śmiechy powodowały to, że sama się uśmiechałam. Jeden z chłopaków imieniem Ai, podszedł do mnie. Nasza rozmowa zaczęła się podczas drogi na imprezę, a końca zupełnie jakby nie miała. Był bardzo miły. Będąc na dyskotece, podał mi drinka. Usiedliśmy oboje przy stoliku, kontynuowaliśmy nasza rozmowę. Gdy dziewczyny powiedziały, że przyszedł Kanane, od razu poszłam do niego, a one same zaproponowały mi pomóc w dojściu do niego. Dziewczyny były na tyle miłe, że wzięli kolegów chłopaka razem ze sobą, a myśmy zostali sami.
- Hej... - powiedziałam nie wiedząc jak mam zacząć rozmowę z nim. Podeszłam trochę bliżej do niego. - Czy jesteś zły na mnie? - zapytałam się po chwili. Kanane był całkiem osiwiały, a ja nie wiedziałam, co zrobiłam źle. - Czy zrobiłam coś złego, przez co ciebie uraziłam? - zniżyłam swój wzrok w dół.

Kanane?

Od Will CD Kanane

-Hej.
Zanim cokolwiek chłopak zdążyłby odpowiedzieć, ja już siedziałam na kanapie i odłamywałam kostkę od dużej tabliczki czekolady, którą wzięłam na poczęstunek.
-A więc, przemyślałam wszystko.
Kanane był nieco zdziwiony.
Położyłam nogi na nieduży stolik do kawy.
-Myślę, że nasza znajomość to będzie good deal.
-Dobrze, że na to wpadłaś, ja od początku wiedziałem.
Usiadł ciężko obok mnie, poczułam jak gąbki miękkiej kanapy delikatnie się pod nim uginają. Usiadłam w jego stronę po turecku. Nie jest osobą zbyt masywną i palącą się do walki. Bynajmniej tak myślę, ale znam go przecież tylko jeden dzień. Więc za dużo nie mogę stwierdzić.
-Może chcesz się czegoś napić? - spytał po czym uśmiechną się do mnie i podrapał po głowie.
-Nie, nie dzięki.
-Sąd wiesz gdzie mieszkam.
-Słodka tajemnica. - wzięłam kolejny kawałek czekolady do ust
Ułamał kawałek czekolady i jadł go tak pomału, że miałam ochotę mu go wyrwać, albo wcisnąć do tej jego małej mordki.
Wstałam i zaczęłam oglądać, rzeczy na jego półce.
-A Ty co w ogóle robisz?
-Patrzę co Tu masz, a co?
Odkręciłam flakonik z perfumami. Powąchałam.
-No, nawet ładne. Masz gust.
-Może gdzieś pójdziemy? - zaproponował spokojnym głosem.
Wyjrzałam przez okno. Jakieś hybrydy ptaków z jakimś gadem latała po niebie w dość niedużym stadzie.
Idealna pogoda na kąpiel w morzu
-Jest z 30 w cieniu. - stwierdził. - Tak pójdziemy nad morze.
Zaraz wracam. Po chwili nie było mnie już w mieszkaniu chłopaka. Szłam umiarkowanym tempem. Nasze mieszkania dzieliło kilka bloków i 2 ulice.
W kanalizacjach czyhały dziwne stwory. Lecz bardziej mi zależy na ludzkich duszach. Od razu po wejściu do mieszkania sprawdziłam czy łuk i wszystkie moje bronie są na miejscu, na wypadek jakby ktoś chciał coś "pożyczyć" bez pytania. Ciągłe uczucie obserwacji, może to Rodzina mnie kontroluje. Nie widziałam się jeszcze z Matką,. Może wysłała Młodszą Siostrę aby mnie obserwowała, nie wiem.
Dziś wieczorem udam się na polowanie
Strój z długim wycięciem na biodrach [Aka Kylie Jenner] na to zwyczajne ubrania.
Stałam już przed jego drzwiami z łukiem na plecach.
-Idziemy? Ile będę na Ciebie czekać. - zażartowałam.
Szliśmy umiarkowanym tempem.
-Może opowiesz mi coś o sobie, o swojej rasie, zdolnościach w ogóle o wszystkim, aby się lepiej poznać.

<Kanane?>

Muzyka

Witajcie moi drodzy!

Nareszcie ja, Gejsza, powróciłam do stanu żywego. Wiem, trochę tu przycichło i coś opustoszało. To wszystko przez egzaminy... Ale ale! Już jest po nich, a niedługo święta. Z tej okazji postanowiłyśmy wreszcie zacząć spełniać wasze życzenia odnośnie bloga, które napisaliście w ankiecie, oraz te, które wam przyszły ostatnio na myśl (napiszcie w komentarzu!).



Od Deirdre CD Noir'a

Zgodził się to dobrze. Zabawa będzie przednia. Tylko co teraz. Wróciłam ponownie na górę, aby zobaczyć się z kimś innym. Czekałam trochę długo na spotkanie. Usiadłam w pomieszczeniu i zaczęłam czytać gazetę. Nim ja przeczytałam, minęło koło trzech godzin. Po przeczytaniu ruszyłam do biurka. Kliknęłam przycisk i komputer się włączył. Siedzenie przy nim i szukanie oraz śledzenie kolejnych danych. Tak samo, jak przekonywanie i hakowanie.
Mijały godziny, a osoba, która miała przyjść. Zjawiła się nareszcie. Nawet przyniósł mi jedzenie jak miło.
- Dei co tu robisz? Słyszałam, co ci się udało. Brawo, wypełniasz robotę szybciej niż ktokolwiek inny. Dei rusz się i choć zjeść, później ktoś z moich ludzi cię odwiezie. - powiedział Demon. Kolejny członek rodziny. W sumie lubię z nim siedzieć, taki starszy brat. Jest młody o dziwo. Usiadłam naprzeciwko chłopaka ma kanapie. Wzięłam jedzenie i zaczęłam jeść.

Wieczorem, jeden z szoferów mnie odwiózł do domu. Tuż po wejściu do domu zadzwonił Noir. Powiedziałam, że jak chce, niech wpadnie. Napisałam mu adres i poszłam się odświeżyć. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wyszłam i poszłam się ubrać. Ruszyłam, gdy usłyszałam dzwonek. Podeszłam, choć ocieplenie trochę podkręciłam. Otworzyłam drzwi i niemal wyciągnęłam chłopaka do środka.
- Rozbieraj się i choć dam ci coś ciepłego. - powiedziałam. Chłopak zdjął buty, kurtkę i szalik. Szedł za mną, aż do kuchni. Wzięłam dwa kupki i zrobiłam gorącej czekolady. Podałam mu kubek i wzięłam swój, aby pójść i usiąść na kanapie w salonie. Przyszedł i usiadł obok mnie.
- Tak więc przyjechałeś coś omówić czyż tak. Więc mów. - powiedziałam.
Przekręciłam się w bok i patrzyłam na chłopaka. Piłam powoli czekoladę.

Noir?

Od Kanane CD Tsukiko

Tak zawile się tłumaczyła. Niby rozumiem, ale mimo to wciąż coś nie gra. Oczywiście jak dziewczyna chce.
- Mogłaś ja wziąć ze sobą. Ok rozumiem. - powiedziałam.
Byłem jakoś nie w sosie. Po chwili jeszcze ojciec zadzwonił. Napisałem do niego, gdzie jestem.
- Poczekaj, pójdę się ubrać. - mruknąłem. Ruszyłem się do pokoju, założyłem dresy oraz koszulkę. Wracając, ojciec już był wraz z moimi siostrami. Na kija oni mi tu. Nie mam ochoty już dziś na nic.
- No hej Kanane, nie przedstawisz nas swojej dziewczynie. - powiedziałam Dei.
- Dei to Tsukiko, Tsukiko to Deirdre. Moja druga siostra. - powiedziałam, wywracając oczami.
Dziewczyny podały sobie ręce. Kątem oka, widziałem, jak Dei się patrzy. Nie wiem, co mówiło to spojrzenie. Wzruszyłem tylko ramionami.
Już chciałem się odezwać, ale mój ojciec oczywiście musiał.
- Witaj Tsukiko, miło mi cię poznać. Jestem Aaron. Mój syn na miła i śliczną dziewczynę trafił. Jak długo jesteście razem? - powiedział.
Choć prawdzie powiedziawszy, jego prawdziwe imię jest inne. Przyjmuje takie, jakie człowiek.
- Mi również miło was poznać. Ja..-przerwałem dziewczynie.
- Jakoś od kilku dni albo tygodnia. Tsu musi już iść. - mruknąłem.
Odprowadziłem dziewczynę do drzwi.
- Pogadamy o tym, jak będziesz mogła. Na razie, pozdrów Inari. - powiedziałam i dałem buzi dziewczynie. Poszła, a ja mogłem zamknąć drzwi. Spojrzałem na resztę osób. Poszedłem do kuchni zrobić coś do jedzenia.
Siostry siedziały i oglądały telewizję. Ojciec przyszedł i coś gadał. Jedyne, co zrobił to, podszedł do mnie. Uśmiechnął się i przytulił. Co z nim jest nie tak? Zastąpił mnie w kuchni, abym dołączyła do reszty. Ciekawe.

Kolacja minęła o dziwo spokojnie i bez kłótni. Ojciec nic nie mówił. Do momentu, aż nasza trójka nie zjadła.
- Zjawiłem się tutaj, aby zabrać was na parę dni do domu. Reszta rodziny chce się z wami spotkać. - powiedział.
- Ja i Moli nie możemy, jesteśmy zajęte. Fajnie, miło nam, ale musimy już lecieć. Kanane widzimy się później. - powiedziała Dei.
Wyszły obie i zostałem z ojcem. Wstałem i poszedłem prosto do swojego pokoju. Ojciec ruszył za mną.
- Czyli twoja odpowiedź to odmowa. - powiedział.
Nie musiałem nic mówić, położyłem się i już po chwili spałem.
***
Obudziłem się dziwnie wypoczęty. Mój pokój był czerwony, a obok mnie spała Dajana. Zerwałem się szybko. Niemal od razu poszedłem do ojca. Dobrze wiedziałem, gdzie jestem.
- Co ty odwalasz. Mówiłem, że nie chce. Na diabła ta puszczalska jest w moim łóżku. - warknęłam wkurwiony.
Nic nie odpowiedział. Otworzyłem portal do domu i poszedłem. Nie miałem ochoty z nim gadać. Wylądowałem na szczęście w domu i niemal natychmiast zadzwoniłem do mamy.
Rozmowa trwała z dwie godziny, ale ona to zawsze jest mile widziana oraz umie dotrzeć do ojca.
Po skończonej rozmowie wziąłem prysznic i odstawiłem się, aby pójść na imprezę do domu kolegi.

Na miejscu byłem już po dwóch godzinach. Pierwsze co zrobiłem po wejściu, poszedłem po drinka. Może to mi pomoże. Zauważyłem też Tsu, gadała z jakimś chłopakiem. Zbyt jakoś nie miałem ochoty na nic.
Po dłuższej chwili wyszedłem na taras i tam zauważyłem kolegów. Stanąłem koło nich. Po paru minutach przyszła Tsu wraz z kilkoma innymi dziewczynami.

Tsukiko?

Od Noir'a CD Karoliny

Spojrzałem na dziewczynę pytającym wzrokiem, mając na myśli raczej to jakim cudem znalazła miejsce, żeby schować paralizator w takim miejscu, niż to o co jej chodzi. Po dłuższej chwili bez odpowiedzi z mojej strony westchnęła zrezygnowana i przesunęła się bardziej na koniec łóżka, na którym siedziała, tak, że jej nogi zwisały luźno.
-Nie zmuszaj mnie, żebym znowu go użyła -pomachała małym urządzeniem.
Znowu nastała chwila ciszy, którą to w końcu ja przerwałem ku uciesze białowłosej.
-Ja, w przeciwieństwie do niektórych tutaj, się nie sprzedaję -moja odpowiedź raczej nie przypadła do gustu dziewczynie, która to przesunęła się jeszcze bardziej na krawędź łóżka, po czym skierowała trzymane urządzenie prosto na mnie.
Wypuściłem głośno powietrze z płuc. No chyba nie mam wyjścia.
-Nikt mnie tu nie przysłał.. -wymamrotałem.
-Jakoś w to nie wierzę -odpowiedziała szybko.
-Nie musisz. Ale czym przyszedł bym tu z dwójką pijanych kolegów?
-Oni mogą być tylko przykrywką -jest zbyt podejrzliwa.
-Ta, jak uważasz -odpowiedziałem krótko.
Białowłosa zsunęła się z łóżka i zaczęła wolnym krokiem krążyć wokół mnie. Założyła ręce na klatce piersiowej. Szarpnąłem rękoma, chcąc się uwolnić, lub żeby przynajmniej zobaczyć na jaki zakres ruchów mogę sobie pozwolić. Dźwięk potrząsanych metalowych łańcuchów rozbrzmiał po raz drugi w całym pokoju.
-Kto kazał ci go zabić? -zapytała w końcu.
-Nie mam pojęcia o kim mówisz -odpowiedziałem spokojnie.
-Mam Ci przypomnieć? -zatrzymała się przede mną.
-Życzę powodzenia -zaśmiałem się.
Dziewczyna oparła się jedną dłonią o moje kolano, natomiast drugą wyciągnęła przed moją twarz i po raz kolejny pomachała małym urządzeniem, tuż przed moimi oczami, po czym nacisnęła przycisk, znajdujący się z boku obudowy, i rozbrzmiał dźwięk przepływającego prądu, między dwoma drucikami. Mimowolnie podsunąłem się bliżej oparcia, odsuwając się o kilka milimetrów od tego cholernego narzędzia do samoobrony.
-Spokojnie -mruknąłem z lekkim zdenerwowaniem w głosie.
-Ja jestem bardzo spokojna -wyprostowała się.- A teraz gadaj -dodała twardo.
-Wątpię, że to co mogę Ci powiedzieć w jakiś sposób ci pomoże -przeciągałem.
-Jeżeli powiesz za mało, to przywitasz się z tym po raz drugi -westchnęła tak jakby była znudzona.
-Chodzi o tamtego kolesia na dworcu, taki z białymi włosami? -zacząłem, a dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową.
-Nie dali za jego głowę, zbyt dużo -niezadowolenie z tego powodu, chyba było słychać w moim głosie.- I to mnie dziwi, bo po tym co się stało, wnioskuje, że mój zleceniodawca nie był jedyną osobą cierpiącą coś do jego osoby -przerwałem.
-Mów dalej -ponaglała.
-Ten mężczyzna, nie zginął od mojego strzału -skwitowałem krótko.
-W takim razie, skąd wzięła się krew na twoich ubraniach? -ciągnęła.
-Po prostu... Stałem zbyt blisko -wziąłem głęboki wdech i wydech.
Dziewczyna cofnęła się o krok do tyłu, wyglądała tak jakby się nad czymś zastanawiała. Obserwując ją przez cały czas, zacząłem poruszać dłońmi i stopami, by jeszcze bardziej rozluźnić kajdany. Po chwili odwróciła się i zaczęła chodzić tam i z powrotem. Chyba coś jej nie pasowało. Ale co ja mogę poradzić na to, powiedziałem prawdę, a to czy uwierzy w to, czy nie to już jej sprawa. W momencie, w którym poczułem luz w nadgarstkach i kostkach, szarpnąłem gwałtownie rękoma i nogami, co spowodowało, że kajdan puściły. Dziewczyna słysząc głośny metaliczny dźwięk odwróciła się. Widząc mnie tuż za sobą spróbowała odsunąć się do tyłu, jednak udało mi się złapać ją za przedramię ręki, w której trzymała paralizator. Podniosłem jej rękę do góry i wyciągnąłem drugą dłoń pokazując nią, by oddała to co ma w dłoni. W odpowiedzi pokręciła przecząco głową i zaczęła próbować się wyrwać. Ścisnąłem mocniej jej przedramię. Pisnęła cicho.
-Oddaj -powiedziałem stanowczo.
Otworzyła dłoń i wypuściła trzymany przedmiot wprost w moją dłoń. Puściłem ją, po czym cisnąłem urządzeniem o podłogę. Roztrzaskało się na kawałki, które rozleciały się po pokoju.



Karolina? Pozwolę Tobie wymyślić, co będzie dalej .v.

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Od Vetur'a END Noir'a

Gdyby ktoś powiedział mi, że po tej całej akcji z ratowaniem jego tyłka i gniewie, którego wcale nie hamowałem, będę stał tam, wpatrując się w obcego mi mężczyznę, zszywającego jego delikatną skórę oraz będę zaciskał kurczowo pięści w kieszeniach, martwiąc się gorzej jak o własną żonę i dziecko; wyśmiałbym go. Ale tak o to stałem i śledziłem wzrokiem sprawnie zamykającą się ranę za pomocą igły i nici chirurgicznej, powtarzając w myślach ich słowa. Wyciągnąłem go, zabiłem Ruckus'a, cholera. Zabiłem go i zostawiłem tak wiele oczywistych śladów. Dla jakiegoś zwykłego szczura ulicznego stawiałem na szali życie swoje oraz moich najbliższych. Co się ze mną do chuja pana działo? Mimowolnie wbiłem spojrzenie w profil twarzy chłopaka, który tak zawrócił mi w głowie i wstrzymałem oddech, jakby bojąc się, że usłyszy, jak ciężko wypuszczam z siebie powietrze, albo jakbym nie chciał, by usłyszał bicie mojego serca, które wprost rwało się do niego. Nie był najprzystojniejszym jakiego spotkałem. Nie był też najsprawniejszym, ani też najzabawniejszym. Ale mimo tego, był dla mnie taki idealny. Ja; który rzadko interesuję się śmiertelnikami, znowu wpadałem w sidła miłości skierowanej do kogoś, z kim nie mogłem być.. było to ujmujące i żenujące.
- Siedź, przyniosę wodę - odezwał się Ivan i ruszył wolnym krokiem do kuchni, a ja odwracając wzrok, poszedłem za nim. Stanąłem w przejściu i podrapałem się po karku. Chyba domyślał się, o co chciałem zapytać, więc zrobił mi przysługę i pominął nieprzyjemną i nużącą konwersację, zwyczajnie zadając mi pytanie. - Zostaniesz z nim?
- Jeśli muszę.. - powiedziałem przepuszczając go. Nie mówił nic więcej, ale może to i dobrze. Podał Czarnemu jakąś tabletkę, zapewne taką która również weźmie udział w obronie organizmu, a potem poczekał, aż ten wypije i odda mu szklankę. - Możesz iść?
- Nie może, a raczej może, ale nie za bardzo mu to będzie wychodzić - parsknął jego znajomy i zagłębił się w jakiejś rozmowie z poszkodowanym Dzieciakiem, a ja chcąc dać im nieco prywatności, odpaliłem fajkę i wychyliłem się przez okno, uwcześnie je otwierając. Zimny powiew wiatru i paląca sadza w płucach otrzeźwiły nieco moje zmysły.  - Zbieram się. Spróbuj się przespać.
- Chciałbym - głos mordercy nie brzmiał za dobrze. Miałem wrażenie, jakby wcale nie chciał, abym to akurat ja pilnował go przez te kilka godzin. Trochę mnie to zabolało, ale tylko trochę, bo gniew z wcześniej i troska zagłuszały wszystkie inne odczucia. Zbliżyłem się do niego i stanąłem na przeciwko. Spojrzeliśmy na siebie; już widać było po nim, że nie do końca kontaktuje. Westchnąłem i zrobiłem krok w przód, łapią go pod pośladki, po czym uniosłem go do góry tak, by mnie okraczył. Nie spodziewał się tego, dlatego od razu objął mnie kurczowo, żeby nie spaść. Poprawiłem go. - Co ty..
- Zabieram cię do domu.

_________________________________

Bardzo szybko znaleźliśmy się w moim drugim mieszkaniu. To tutaj po raz pierwszy piliśmy i o mało nie skończyło się na czymś więcej, niż objęciu.. to tutaj zrozumiałem, jak wiele dla mnie znaczy. Delikatnie posadziłem go na kanapie i poklepałem po ramieniu, by położył się na brzuchu, a następnie przykryłem go fikuśnym kocykiem, na którym wyryte było moje imię w niezdarny sposób. Zabawne, to właśnie ten kocyk podarował mi poprzedni śmiertelnik, który złamał mi serce.. teraz był to tylko nostalgiczny przedmiot, z którym nie chciałem mieć na co dzień styczności, dlatego pozostawiłem go tutaj, nie mając odwagi, by go wyrzucić. Upewniając się, że Czarny nie spadnie, podszedłem do piecyka i zacząłem układać drewno oraz węgiel, który następnie podpaliłem i poruszyłem wajhą, pozwalając ogniwie wgryźć się w materiał a nam zapewnić choć trochę ciepła. Nie. Nie nam. Jemu. To dla niego to wszystko robiłem. Kiedy się odwróciłem, ujrzałem jak wpatruje się w tańczące płomyki, które odbijały się w jego oczach, a ciepły kolor oświetlający ciemny pokój obejmował kształt jego ciała. Wyglądał pięknie. Na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech, którego nie potrafiłem zahamować. Zostawiłem go na chwilę samego i poszedłem do kuchni, by zrobić dla niego herbaty, a potem przyniosłem ją i usiadłem na kolanach przed kanapą, wyjmując telefon, w którym zacząłem przeglądać nieodebrane połączenia.
- Dużo.. - wyszeptał, pewnie nieświadomie mówiąc bardzo cicho. Zerknąłem w górę i pokiwałem lekko. - Od kogo?
- Praca.. urząd.. Esther.. - wyliczałem. Nie musiałem, ale spokojny klimat jakoś tak sam ze mnie to wszystko wydobywał.
- Esther.. - powtórzył, zamyślając się. Nie zamierzałem brać do siebie tego co mówił, bo nie był świadomy, ale musiałem przyznać, że widok tak skupionej lecz zamulonej twarzy Czarnego był na prawdę przesłodki. - To ta kobieta.. z którą byłeś w apartamentowcu.. tak?
- ..tak. To moja żona.
Dlaczego te zdanie tak ciężko przechodziło mi przez gardło?
- Rozumiem.. - wyszeptał jeszcze ciszej. Odłożyłem telefon i oparłem oba przedramiona, skrzyżowane, na kanapie tuż przed jego twarzą, a na nich spocząłem podbródek. Mogłem mu się przyjrzeć.. miał na prawdę nieziemskie oczy. - Dlaczego po mnie przyszedłeś..
- Już ci mówiłem.
- Nie.. odpowiedziałeś pytaniem - powiedział z niemym wyrzutem. Przez chwilę nic nie mówiłem. Po prostu patrzyłem mu w oczy, szukając w nich odpowiedzi na wszystkie pytania, które zbierały się w mojej głowie i sercu. Ale one mogły mnie jedynie zwodzić. Uśmiechnąłem się delikatnie do siebie i przymknąłem oczy. - Już nie jesteś taki zły co?
- Nie - również szepnąłem. - Za bardzo cię kocham, by ciągle być złym.
Nie widziałem jego reakcji. Z resztą, jaka by nie była, jest niepoprawna. Bo nie jest trzeźwy. Bo jest na strzykawce. Drgnąłem lekko, gdy położył dłoń na moim policzku i niezdarnie przesunął, jakby chciał odgarnąć moje włosy, ale zamiast tego, jedynie wsadził mi kciuka w oko i zepsuł fryzurę. Uniosłem brwi i uniosłem powieki, by ujrzeć.. nie potrafię opisać jego wyrazu twarzy. Nie wiem sam, co on oznaczał. Wiem tylko, że w tamtej chwili bolało. Cholernie. Chciałem przysunąć głowę i złożyć całun na jego ustach, ale nie mogłem. Tak bardzo chciałem. Jego dłoń zjechała ponownie na mój policzek i tym razem specjalnie przejechał kciukiem po moim oku.
- Wyglądasz jakbyś chciał płakać.. raczej nikomu nie powiem, że pan Zimny Drań ryczy, więc się nie hamuj - tym razem to on się do mnie uśmiechnął. I bańka pękła. Gapiłem się na niego z dosyć szeroko otworzonymi oczami, a po moich policzkach samoistnie spłynęły słone łzy, mocząc materiał kanapy. W tych łzach było wszystko, co w sobie dusiłem. Cały żal, cały smutek na myśl, że nie mogę utrzymywać z nim kontaktu. Że on również łamie mi serce, choć nieświadomie. Były w nim zawarte uczucia, które z każdą łzą, coraz bardziej od siebie odpychałem. A gdy przestały płynąć, zaśmiałem się lekko i uśmiechnąłem w odpowiedzi.
- Ty draniu.. nigdy wcześniej nie płakałem, może jesteś czarodziejem co? - rzuciłem żartobliwie, ale zaraz humor na żarciki mi odszedł. Zacisnąłem usta i westchnąłem, ocierając twarz. Był naćpany. Vetur. On tak się nie zachowuje, to nie jest Noir. To jest jego cząstka, w ciele, które jest odurzone. Pewnie nic z tego nie zapamięta.
- Więc zabiłeś go, bo mnie kochasz - powiedział ni stąd ni z owąd, jakby dopiero teraz dotarło do niego, co mówiłem wcześniej. Pokiwałem i patrzyłem na jego wolno leżącą grzywkę, pozwalając mu badać palcami swoją twarz, głównie linie szczęki, brodę i usta.
Cisza. Delikatne muśnięcia palców lekarza i mój urywany oddech.
Cisza.
Bez słów, bez obietnic.
Cisza.
- Kocham cię - powtórzyłem gdy usnął.
Kocham cię.
Dlaczego musi się to tak kończyć?
Kocham cię.
Cisza.
To była ostatnia noc, którą spędziliśmy w swoim towarzystwie. Nigdy więcej nie kontaktowałem jego, ani on nie kontaktował mnie. A może próbował, a ja nigdy nie zwracałem na to uwagi. To była ostatnia noc. Ostatni raz. Ostatni dotyk.
Ostatni.
I znowu zapanowała cisza.

| ..nie zostawiaj mnie |

Od Noir'a CD Deirdre

Wziąłem głęboki wdech wstrzymując na chwilkę oddech i przymknąłem oczy. Przetarłem twarz dłońmi, po czym wypuściłem powietrze z płuc. Dodatkowo zrobiłem kilka kroków tam i z powrotem. Dobra, no już spokojnie idioto. Dogadacie się. Kolejny głębokim wdech i wydech.
-Okej, załóżmy, że podejmę się tego..-zacząłem, jednak rudowłosa kobieta przerwała mi.
-Dostaniesz kilka razy więcej. W gotówce jeżeli chcesz.
-A co z wykonaniem? -spojrzałem kobiecie, siedzącej naprzeciwko mnie, w oczy.
-Zostawimy to Tobie -westchnęła, a na mojej twarzy zawitał mały uśmiech.- Ale, jest kilka spraw, które muszą pozostać niezmienionymi. Dei już ci na pewno o nich mówiła.
Uśmiech momentalnie zniknął mi z twarzy.
-Musicie zachować pozory.
-Nie pracuje z 'dodatkowymi ludźmi' -skwitowałem.
-Ta sprawa nie podlega negocjacji. Jeżeli się nie chcesz tego zrobić, to chyba nie mamy już o czym rozmawiać -uśmiechnęła się.
-To brzmi jak szantaż -prychnąłem.
-Szantażem było by stwierdzenie, że raczej znajdziemy kogoś lepszego skoro się nie zgadzasz -rozbrzmiał głos Deirdre siedzącej trochę z tyłu, nadal przy laptopie.
-To było by wjeżdżanie na moje ego -mruknąłem.
-Ale i tak skuteczne -znowu zadowolony głos Deirdre.
Westchnąłem. Bądź co bądź, ale ona ma racje, no nie? Rozluźniłem się trochę i uśmiechnąłem pod nosem sam do siebie.
-Widzę tę minę. To oznacza, że piszesz się na to? -na twarzy kobiety wymalował się triumfalny uśmiech.
-Tak, ale na moich zasadach.
-W porządku -rudowłosa wstała i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
Przez moment zawahałem się, jednak w końcu podałem jej swoją dłoń, by 'przypieczętować' zlecenie uściskiem dłoni.
-Dogadaliśmy się, a więc możecie już iść. Mam jeszcze sporo spraw na głowię -usiadła z powrotem.
Pokiwałem głową rozbawiony i bez żadnego pożegnania skierowałem się do wyjścia, Deirdre potruchtała za mną.
-Mądra decyzja -odezwała się, równając się ze mną.
-Czy ja wiem. Z takim czymś często wiążą się... komplikacje -mówiłem patrząc przed siebie.
Kątem oka dostrzegłem pytający wzrok dziewczyny, jednak ta nic nie powiedziała.
Weszliśmy do windy i po dłużej chwili byliśmy już przed budynkiem.
-Odezwę się do Ciebie później, tak jak chciałaś -powiedziałem kierując się w swoją stronę.


<Deirdre?  Sory, że tak długo czekałaś ><   >

niedziela, 24 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Przebrana już w czyste ubrania, mogliśmy na spokojnie ruszyć do centrum. Będąc w aucie, nie odezwałyśmy się ani słowem. Głos jaki roznosił się po aucie był wydawany z radia. Po godzinnym milczeniu oraz słuchaniu radia, dojechaliśmy po godzinie do centrum. Wychodziliśmy do każdego jednego sklepu, a gdy coś przymierzałam chłopak specjalnie wchodził ze zaskoczenia do środka przymierzalni. Udało się nam jakoś wyjść z centrum przed całkowitym jego zamknięciem. Kanane odwiózł mnie do domu. Zostawił mi klucze do domu, oraz do swojego mieszkania. Pożegnałam się, a na sam koniec położyłam się na łóżko. Byłam mega zmęczona. Od razu prawie zasnęłam, podobnie jak i Inari.
Obudziłam się rano, a mój opiekun Yukimura już był u mnie w mieszkaniu. Był w kuchni i przygotowywał śniadanie dla mnie. Oświadczył mi, że przez najbliższe kilka dni będzie u mnie bo wziął sobie wolne specjalnie, aby spędzić ze mną wolny czas. Napisałam Kanane, że będę zajęta, więc nie dam rady do niego przyjść. Spędzony czas z Yukimura był wspaniały, co prawda tęskniłam trochę za Kanane. Nie powiedziałam mężczyźnie na temat Kanane, gdyż nie byłoby to już wtedy tak zabawnie. Yukimura musiał wrócić, a ja pożegnałam się z nim. Poszłam jeszcze tego samego dnia do Kanane. Inari zostawiłam w domu, aby go pilnowała. Będąc przed drzwiami chłopaka, przypomniało mi się, że zapomniałam o kwiatach, które mi wręczył. Zapukałam do drzwi, a on po dłuższej chwili otworzył mi drzwi. Chyba nie był zadowolony z tego przyszłam co dopiero teraz, nie odwiedzając go wcześniej. Usiadłam na kanapie w salonie.
- Przepraszam Kanane, że nie mogłam ciebie odwiedzić, ale był u mnie Yukimura. Nie mogłam go tak po prostu samego zostawić, zwłaszcza, że jest dla mnie bardzo ważna osoba - zaczęłam się tłumaczyć, aby chłopak wiedział dlaczego nie mogłam do niego przyjść. - Ja go bardzo kocham, ale nie w sensie, że jak ciebie tylko na inny sposób... - moje słowa miały zapewne dwu znaczne określenie dla chłopaka.
- W jaki sposób go kochasz? - wiedziałam, że źle tłumaczę. Kanane chyba był zły na mnie.
- On jest moim opiekunem, traktuje go jak mojego brata. Sposób w jaki go kocham jest zbliżony do tego jak ty kochasz swoją siostrę - teraz to już kompletnie się zakręciłam. Chyba powinnam czasami zwyczajnie w świecie milczeć. - Powinnam wrócić do domu. Inari została sama w domu...

<Kanane?>

Od Kanane CD Tsukiko

- Z chęcią z tobą pojadę. - powiedziałem, uśmiechając się, podszedłem nieco bliżej i musnąłem nosem jej szyję. - Wybiorę ci takie seksowne bielizny, mrau. Moja dziewczynka. - mruknąłem, wtulając się w nią.
Będę musiał odpocząć po tych zakupach.
***
Jednak w końcu, musieliśmy wstać. Podałem Tsu należąca do niej bieliznę, świeża i czysta. Stanąłem przed komoda i zacząłem się ubierać. Gotowy spojrzałem na dziewczynę. Chyba, będę musiał zaopatrzyć się w kilka ubrań dla kobiet. Siostra zawsze chętnie może mi pożyczyć. Poszedłem do kuchni zrobić jakieś śniadanie.
Po zjedzeniu Moli była u siebie i rozmawiała z rodzicami. Wyszliśmy z domu i razem z dziewczyna poszliśmy do samochodu. Ruszyłem. Myślałem sobie o czymś. Mam wrażenie, że Moli coś ukrywa. Nie mówi mi wszystkiego. Tutaj właśnie jest coś na rzeczy. Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało. Tylko grało radio, w tej całej ciszy.
Dojechanie do centrum handlowego, zajęło koło godziny. Łażenie po sklepach, kupowanie. Na początku było zabawnie, dopiero później już nieco mniej. Tuż po kilku godzinach miałem dość, ale choć tyle. Miałem możliwości wyboru bielizny. Niektóre były aż nadto wyzywające coś, co lubię. Co rusz wchodziłem jej do przebieralni i przeszkadzałem.
***
Jakoś przed zamknięciem udało nam się wyjść. Zawiozłem dziewczynę do domu. Odprowadziłem ja, tuż jak wychodziłem, dziewczyna dała mi buzi. Zostawiłem klucz do mojego domu oraz mieszkania. Wyszedłem i pojechałem prosto do mieszkania. Wyszedłem do mojego przestronnego holu. Niemal od razu najpierw poszedłem wziąć prysznic, potem coś zjeść. Ostatnim punktem było się położyć. Położyłem na szafce przekąski, a następnie położyłem się odpocząć. Włączyłem film i jadłem.
Ten dzień był stanowczo przy długiej.. Zasnąłem. Sen przyszedł szybko, jakby czekał na odpowiedni moment.

Kilka dni później.
Przez te kilka dni siedziałem w domu. To Moli oraz Dei przyszły i posiedziały trochę. Tsu pisała mi, że jest zajęta. Więc miałem wolne, ciepło w mieszkaniu, było wręcz doskonale. Grałem z siostrami, to też gadaliśmy i spędziliśmy kilka dni razem. Po jakimś tygodniu Dei musiała wracać do pracy, natomiast Moli zabrała do siebie. Tak jakby Dei i Moli o czymś wiedziały, a ja nie. To takie nie fer. Po dłuższej chwili spędzonej pod prysznicem wytarłem się ręcznikiem i poszedłem ubrać. Miałem się kłaść, odpocząć, bo coś ostatnio mam dziwne bóle. Może dorastam i jako demon coś wyrośnie we mnie. To byłoby zabawne. Już miałem się kłaść, gdy zadzwonił ktoś do drzwi, albo zapytał. Ruszyłem wolno, nawet nie zdążyłem się ubrać. Może tak naprawdę mi się nie chciało. Spojrzałem, któż to się dobija. To Tsu. Otworzyłem i wpuściłem dziewczynę. Zamknąłem za nią drzwi i zaprowadziłem do salonu usiąść. Gdy ona także usiadła, przykryłem się kocem, który leżał na oparciu kanapy. Wyczułem od dziewczyny jakiegoś chłopaka. Spojrzałem na nią wyczekująco. No dalej Tsukiko mów.

Tsukiko?

Wesołych świąt


Razem z całą administracją naszego bloga, chcielibyśmy życzyć wam wesołych świąt.
Wszystkim i każdemu z osobna. Czy świętujecie teraz, czy też za miesiąc, bez względu na to jakie święta obchodzicie, czy nie obchodzicie żadnych.

Chcemy życzyć wam, abyście spędzili ten czas jak najlepiej. Z rodziną, z bliskimi, z przyjaciółmi, z psem/kotem/innym zwierzakiem, czy też sami. 
Żebyście odpoczęli, nabrali energii. Żebyście byli zdrowi, pełni radości i uśmiechu. Żebyście o nas nie zapomnieli i zajrzeli tu po świętach znowu. 

~Administracja~

Merry Christmas GIF


Nie jestem najlepszy w składaniu życzeń, ale mam nadzieję, że nie są one najgorszymi jakie ktoś wam złożył w tym roku.



piątek, 22 grudnia 2017

Discord

Krótka informacja (i pierwsza od cichociemnego Mefedrona!) 

Został stworzony blogowy discord. 
Aktualnie chyba większość blogów go posiada, więc czemu i nie my?
Była to jedna z próśb, która pojawiła się w ankiecie. Sukcesywnie będziemy je spełniać. Małymi kroczkami. Oto pierwszy z nich.

Serdecznie zapraszam do pisania/rozmawiania z nami.

↓↓Wystarczy kliknąć↓↓



Od Tsukiko CD Kanane

Zrobiliśmy to, zrobiliśmy to razem. Moje ciało nie słuchało się mnie, wyginało się za każdym razem, gdy dochodziłam wraz z Kanane. Mało, prawie wcale się odzywałam do Kanane, gdyż to on wciąż szeptał mu do ucha, tym samym bardziej mnie podniecał. Było tak przyjemnie, tak niesamowicie... nie potrafiłam tego opisać słowami, gdyż tak się nigdy nie czułam. Straciłam rachubę czasu ile to już ze sobą "zabawialiśmy" się.
Na sam koniec, wzięliśmy wspólny prysznic. Dostałam ubrania na zmianę, co prawda należały do chłopaka i były za duże, ale nie było tak źle. Chłopak poszedł położyć się na kanapie, a ja w tym czasie próbowałam się jakoś doprowadzić do porządku. Usłyszałam jak telewizor został włączony. Dźwięki dochodzące z niego były bardzo wyraźne. Podeszłam do łóżka i orientując się jak chłopak leży, usiadłam okrakiem i pocałowałam go. Kanane odwzajemnił namiętnie pocałunek, mrucząc przy tym. Dłonie chłopaka powędrowały na moje uda.
Zachowywałam się zupełnie tak jakbym nie była sobą. Nigdy nie spodziewałabym się takiego zachowania po mnie.
- Księżniczko, za co to było? Powiesz mi jak, ci było? Za ostry byłem? Powiedz mi, piękna. Lubię na ciebie patrzeć. Jeśli byś chciała mnie zobaczyć, mogę spróbować coś załatwić, żebyś choć przez moment widziała. Po prostu powiedz. - zadał mi tyle pytań, że nie wiedziałam na jakie pytanie mam wpierw odpowiedzieć.
- Wiesz, spodziewałam się czegoś więcej po tobie, ale może z czasem się poprawisz - powiedziałam poważnie, chociaż był to żart.
- Naprawdę?! - chłopak chyba się zaklopotał, jego twarz musiała wyglądać przezabawnie. Poczułam jak się uniósł do góry. Usiadłam na jego kolanach, będąc skierowana twarzą w jego stronę.
- Żartuje, było wspaniale - zaśmiałam się, chłopak był taki uroczy. - Nie muszę widzieć, żeby zobaczyć twoją twarz. Wystarczy mi, że jesteś przy mnie - pocałowałam go, po czym przytuliłam się do niego. - Skoro jestem twoją księżniczką to ty moimi księciem, co nie?!
- Jeżeli tak uważasz to czemu by nie - uśmiechnęłam się.
- Mam teraz przerwę świąteczną, więc czy chciałbyś pojechać ze mną na zakupy? Muszę kupić sobie kilka nowych ubrań oraz inne części garderoby. Oczywiście jeżeli nie chcesz nie musisz - spojrzałam się na niego pytającym wzrokiem, czekając na odpowiedź.

<Kanane?> ^^

Od Kanane CD Tsukiko

Zdjąłem jej majtki i swoje bokserki, nakierowałem swój sprzęt na jej wejście. Wsunąłem powoli, choć gdy ogarnęła mnie, żądzą. Wsunąłem się ostrzej. Zacząłem się poruszać szybko, w międzyczasie pieściłem jej piersi. W końcu jest moja. Kilka jeszcze mocnych pchnięć i oboje doszliśmy. Zmieniłem pozycje.
- Połóż się na brzuchu i unieś tyłek. - powiedziałem. Wykonała moje polecenie. Klepnąłem ja w tyłek kilka razy, złapałem ja za biodra i wsunąłem się w jej tyłek. Bardzo ostro zacząłem ja posuwać. Ch**ernie pragnąłem ja posiąść. Dochodziłem niemal co chwilę. Ona także.

Następnie położyłem się i ona zawisła nade mną. Położyłem dłonie na jej biodrach, po chwili ponownie wsunąłem się w dziewczynę. Jej jęki coraz bardziej mnie rozbudzały. Nie mogłem wytrzymać, chciałem ją wziąć. Mocniej i ostrzej, ale może z czasem. Podskakiwała oraz mnie drapała, pojękując. Całe plecy miałem podrapane, ale chciałem sprawdzić jej i sobie przyjemność. Podniosłem się i polizałem jen sutek, po czym wziąłem go do ust. Objąłem ja i sam zacząłem się poruszać. Nie mogłem wytrzymać, położyłem ja pod sobą i zacząłem się szybciej poruszać. Złączyłem nasze usta. Jęczała tak cudownie. Przy niej jest mi tak dobrze. Jej nogi oplotły mnie w pasie i przycisnęła mnie do siebie mocniej. Doszliśmy w tym samym czasie, poruszałem się jeszcze trochę. Zanim z niej wyszedłem. Jednak zmieniłem zdanie. Wziąłem ja na ręce, nie wyszedłem z niej i wszedłem do łazienki. Odkręciłem ciepłą wodę i postawiłem ja.
- Zrobimy to pod prysznicem kocico, a potem zobaczymy, co potrafisz. Mój kolega znowu jest taki twardy, działasz na mnie. - mruknąłem jej do ucha.

Obróciłem ja do siebie plecami i ponownie w nią wszedłem tym razem powoli.
Pod prysznicem bawiąc się, byliśmy jeszcze przez ponad dwie godziny. W końcu się umyliśmy. Podałem dziewczynie moje bokserki i koszulkę. Sam założyłem bokserki i położyłem na łóżku, wszystko było świeże.
Leżałem na łóżku i włączyłem telewizje. Tsu mnie zaskoczyła, usiadła na mnie okrakiem i pocałowała. Odwzajemniłem namiętnie, mrucząc. Położyłem dłonie na udach dziewczyny.
Oderwała się po chwili.
- Księżniczko, za co to było? Powiesz mi jak, ci było? Za ostry byłem? Powiedz mi, piękna. Lubię na ciebie patrzeć. Jeśli byś chciała mnie zobaczyć, mogę spróbować coś załatwić, żebyś choć przez moment widziała. Po prostu powiedz. - powiedziałam. Czekałem na jej odpowiedź.

Tsukiko?

Od Deidre do Liam

Leżałam na łóżku, czekając, aż przyślą mi kolejne zaszyfrowane dane. Czekanie, zaczęło mnie dobijać. Wstałam, ubrałam się i wyszłam z domu. Weszłam do garażu, po chwili przypomniało mi się, że zostawiłam jeden z samochodów u mechanika. Więc się też tam wybrałam.
Weszłam i zobaczyłam moje cacko, jakieś laski i kolesie się przy nim kręcili.
- Podoba wam się prawda. - powiedziałam. Spojrzeli na mnie. Kiwnął głową. - A teraz odejść od mojej bryki. Jeśli zobaczę rysę, choć jakiś dotyk z waszej strony. Łapy pourywam. - Liam, jesteś tu!? Krzyknęłam, pytając się jednocześnie. Chłopak się pojawił, wraz z kluczykami.
- Dzięki, więc co dolegało mojej maszynie. Mówiłam łapy precz. - warknęłam do ludzi. Liam wyjechał samochodem na zewnątrz. Himari leżała sobie na fotelu obok kierowcy. Bardzo lubi przychodzić i spać w samochodzie.
- Wiesz co, wszystko było w porządku. Tylko że co chwila jakby coś nawalało. Teraz powinno być już dobrze, jakby ponownie coś się zepsuło, zadzwoń. Przyjadę i zobaczę. - powiedział chłopak.
- Wpadnij dziś do mnie, zobaczysz co z resztą maszyn. - powiedziałam, przytuliłam chłopaka, dałam czek i wsiadłam. Ruszyłam z piskiem i pojechałam do domu. Zaparkowałam w garażu tuż obok innego wozu. Mam ich pokaźną kolekcję, choć w willi mogę je trzymać. Nikt nieprzyzwoity ich nie dotknie. Moje maleństwa.

W domu nie byłam jakoś późno. Napełniłam kotce miski. Poszłam do pokoju i się położyłam, kod, który napisałam, robił swoje. Odłożyłam laptop na biurko i ponownie się położyłam. Włączyłam telewizje i zaczęłam oglądać. Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Spalam jak skala, nawet moja kicia nie mogła mnie obudzić.
***
Pukanie mnie obudziło. Wstałam i się poszłam ogarnąć, po czym otworzyłam drzwi. Liam stał i się przyglądał. Wywróciłam oczami i zaprowadziłam chłopaka do kuchni. Podałam mu coś do picia, a sama wzięłam się za jedzenie. Gdy ją robiłam jedzenie, chłopak chodził po domu i pił. Zawołałam go, aby przyszedł. Napełniłam jego talerz jedzeniem i usiadłam. Jadłam, a w tym czasie kot skoczył na stół i mruczał. Wstałam i położyłam ja na podłodze.

W garażu siedzieliśmy po godzinie już. Zaczął sprawdzać samochody, a ja mu podawałam narzędzia.

Liam?

czwartek, 21 grudnia 2017

Od Tsukiko CD Kanane

Uczucie jakie doświadczałam będąc przy boku chłopaka. To uczucie podobało mi się. Zupełnie tak jakbym coraz to bardziej się w nim zakochiwała. Sama nie wiedziałam czy to źle czy dobrze, ale nie potrafiłam nic zrobić. Może było to spowodowane tym, że jestem w połowie Banshee albo po prostu tym kim ogólnie jestem, ale tego jeszcze nie odkryłam w samej sobie. Przy śniadaniu, zamiast usiąść na krześle to siedziałam na kolanach chłopaka. Czułam się naprawdę zawstydzona. Zwłaszcza gdy Moli powiedziała, że wyglądamy jak para. Oczywiście wypadłam się, ale dziewczynka chyba nie uwierzyła mi. Właśnie w takim momencie chciałabym móc widzieć. Moli po skończonym śniadaniu poszła do pokoju. Nie wiedziałam dokładnie co mogłaby tam robić, ważne jednak, że miała się czym zająć. Ja wraz z Kanane poszliśmy do jego pokoju. Zamknął za sobą drzwi, a dźwięk zakluczanych drzwi rozniósł się po pokoju i zniknął po jakimś czasie.
Chłopak pociągnął mnie wraz ze sobą na łóżko. Leżąc na łóżku poczułam jak chłopak jest nade mną. Jego oddech lekko przyspieszył. Na samym początku nie rozumiałam co chce zrobić, ale zrozumiałam to po kilku minutach.
Jego dłoń powędrowała pod moją podkoszulkę. Jego namiętne pocałunki oraz pieszczoty były czymś wspaniałym. Moje ciało nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuło. Nie potrafiłam zapanować nad swoim ciałem, a wydawane dźwięki próbowałam stłumić w sobie, ale nie udało mi się. Z górnej partii mojego ciała przeszedł niżej. Do mojej intymnej "strefy" włożył jeden palec, następnie drugi. Czułam się niesamowicie. Zaczęłam go porządać coraz to bardziej. Czułam jak coraz to bardziej robiłam się mokra, a Kanane po włożeniu trzech palców pieścił mnie coraz to bardziej. Czułam jakbym miała za chwilę dojść.
Chłopak wziął moją rękę i pokazał jak jest podniecony. Po dodaniu czwartego palca doszłam, a tuż po mnie chłopak. Moje ciało wypieki się, a nie był to koniec. Miałam zamiar się oddać chłopakowi. Nie miałam nic do zaryzykowania. Chłopak wstał i odszedł na chwilę ode mnie.
- Niech będzie - powiedziałam cała rozpalona, gdy Kanane wrócił. - Jeżeli mam coś zrobić to powiedz - dodałam ciszej.

Kanane? ^^

Od Kanane CD Tsukiko

Obudziłem się, dopiero gdy obok mnie nie było dziewczyny, senny jestem. Wstałem i poszedłem wziąć prysznic, może on mnie trochę obudzi. Jeszcze, gdybym tak pospał z kilka godzin, może bym się wyspał. Wychodząc w ręczniku z łazienki, spojrzałem na telefon. Ponad dwadzieścia połączeń nieodebranych oraz tyle samo wiadomości. Wszystko od tej samej dziewczyny. Wziąłem telefon i spojrzałem. Jakieś zdjęcia oraz coś tam. Wywróciłem oczami i dołożyłem telefon wyciszony. Założyłem bokserki oraz dresy. Ruszyłem do kuchni, trzeba coś zjeść.
- Braciszku nareszcie wstałeś! - usłyszałam radosny głos Moli, która to podeszła do mnie. Pogłaskałem ja po głowie i także się uśmiechnąłem.
- Zrobiłam wraz z Tsuki śniadanie dla nas wszystkich. - siostra o dziwo dzisiejszego dnia była naprawdę bardzo energiczna.

- Dzień dobry, Kanane-senpai. Mam nadzieję, że będzie ci smakowało śniadanie. - powiedziała, dość spokojnie z uśmiechem na twarzy. Gdy zorientowała się, że wciąż jest w mojej koszuli, zarumieniła się kruszynka.
- Dobry moje śliczne sarenki, och dziękuję za śniadanie. Tsu wyglądasz nieziemsko. - Podszedłem do dziewczyny i uniosłem jej podbródek, całując namiętnie i zachłannie. Wyszeptałem po chwili. - nie zdejmuj jej, wyglądasz tak ślicznie, brałbym cię. - uśmiechnąłem się, a dziewczynę przeszedł dreszcz. Może mi się odda, chciałbym tego, chciałbym jej.
Podszedłem do siostry, kucnąłem na chwilę i dałem jej buziaka. Przytuliła mnie, a ja ją. Wyszeptała mi, aby jeszcze dziś został. Wstałem i ruszyłem, aby usiąść i zjeść śniadanie. Szedłem za Moli, u boku z Tsu. Siedliśmy przy stole, jednak zanim Tsu chciała usiąść, wziąłem ja na kolana. Niech poczuje, jak mnie rozgrzewa.
- Wyglądacie tak słodko jako para. - powiedziała siostra.
- My nie jesteśmy parą. - odezwała się Tsukiko.

Od Tsukiko CD Kanane

Wychodząc z pokoju, wpadłam na Kanane. Nie wiedziałam obecnie co się dzieje obecnie w okół mnie, ale słysząc wymianę słów pomiędzy chłopakiem a dziewczyną. Reakcja Kanane mnie miło zaskoczyła, zwłaszcza że jakby nie było to chłopak mnie zna od kilku dni, a dziewczynę od dłuższego czasu. Zapewne już z kilka lat znają się, a chłopak pomimo tego stanął w mojej obronie. Usłyszałam jak dziewczyna wyszła z domu. Kanane odszedł a po zajęciu się resztą przyjaciół oni pożegnali się i również odeszli. Siostra chłopaka, Moli powiedziała mi i zaprowadziła do pokoju chłopaka. Zapukałam do drzwi, ale nie dostałam odpowiedzi. Chciałam mu nie przeszkadzać, ale musiałam wejść i podziękować mu za to. Chłopak był pierwszą osobą, która mnie obroniła. Usiadłam na progu łóżka. Mogłam być wdzięczna, że pokój chłopaka był łatwy w przemieszczania się po nim. Chciałam podziękować, ale Kanane przyciągnął mnie do siebie co spowodowało, że moja głowa wylądowała na jego klatce piersiowej. Jego serce biło w bardzo rytmicznym tempie. To jak chłopak gładził mnie po głowie było bardzo miłe. Lubiłam to gdy ktoś mnie gładził po głowie.
Nie wiedziałam jak mam mu podziękować. Czułam, że to nie odpowiedni czas, aby mu podziękować. Kanane był wciąż jakby rozzłoszczony.
Pytanie o to czy zostałabym na noc, mnie z lekka zaskoczyło ale zgodziłam się. Dostałam koszulkę która należała do Kanane. Była większa ode mnie, sięgała mi prawie do samych kolan. Nadszedł moment aby podziękować chłopakowi za to co dla mnie dzisiaj zrobiła oraz za to co obecnie dla mnie robi. Byłam mu naprawdę wdzięczna. Chłopak był zmęczony, ale ja nie aż tak bardzo. Położyłam się tuż przy boku chłopaka, a on pocałował mnie w głowę. Czułam się jak małe dziecko będące rozpieszczane na wszystkie możliwe sposoby.
Moli odwiedziła nas, prosząc mnie o to abym mogła pójść wraz z nią. Dziewczynka poprosiła mnie, abym opowiedziała jej jakąś bajkę. Może nie mogłam przeczytać żadnej, ale znałam dużo różnych bajek. Po odwiedzeniu jej bajki, ona podziękowała mi i poszła spać. Ja wróciłam do pokoju chłopaka. Kanane spał. Położyłam się tuż obok niego. Jego dłonie w przeciwieństwie od moich były tak przyjemnie ciepłe. Pocałowałam go w czoło, a przynajmniej tak mniej więcej się  starałam. Zasnęłam w mgnieniu oka.
***
Słońce wdarło się przez okno pokoju. Czułam jak pada na moją twarz. Wnioskując po tym, że Kanane wciąż spał ją wstałam i skierowałam się do kuchni. Mała Moli również wstała i jako plan obrałyśmy sobie zrobienie przepysznego śniadania dla nas ale przede wszystkim dla Kanane.
- Braciszku nareszcie wstałeś! - usłyszałam radosny głos dziewczynki, która to podeszła do chłopaka.
- Zrobiłam wraz z Tsuki śniadanie dla nas wszystkich - dziewczynka dzisiejszego dnia była naprawdę bardzo energiczna.
- Dzień dobry, Kanane-senpai. Mam nadzieję, że będzie ci smakowało śniadanie - powiedziałam dość spokojnie z uśmiechem na twarzy. Jednak właśnie wtedy uświadomiłam sobie, że wciąż się nie przebrałam. Zarumieniłam się na twarzy przez to wszystko.

Kanane?

środa, 20 grudnia 2017

Od Kanane CD Tsukiko

Kolega mnie zawołał, gdyż było drobne zamieszanie, lecz po chwili wszystko się polepszyło. Wróciłem do pokoju Moli. Choć ona po chwili wróciła. Zastanawiał mnie fakt gdzie może być Tsu. Wstałem i poszedłem z siostrą. Tsu niemal po chwili na mnie wpadła. Czułem, że coś musiało się stać. Nawet wiedziałem, kto to był. Przytuliłem Tsu, jej małe dłonie także mnie objęły. Wtuliła się, stałem tak dłuższą chwilę.
- Moli pójdziesz po nią i poprosisz, aby przyszła. - powiedziałam do siostry. Zgodziła się, a tuż za chwile się obie zjawiły.
- Przeproś Tsu za to, co powiedziałaś oraz za to, że się przewróciła. Nie masz prawa tak mówić do moich przyjaciół. Jeśli jeszcze raz tak się odezwiesz, to wylecisz z hukiem. - warknąłem zły.
- Śmieszne. Jak mnie pieprzyłeś, było ci dobrze. Teraz mnie wymieniasz na ślepca. - zaśmiała się i już leciała z łapami na Tsu.
- Tobie tylko o to chodzi, nie waz się tknąć Tsu. Jest lepsza i sto razy lepiej się z nią bawię niż z takim pustakiem, jakim jesteś. Teraz wynocha. - ponownie warknąłem i wyrzuciłem dziewczynę z domu. Zatrzasnąłem drzwi i poszedłem do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku, aby odpocząć. Byłem wkurwiony. Ktoś zapukał, miałem zamknięte oczy i ręką zakryte. Odpocząć tylko chciałem. Milczałem cały czas. Łóżko ugięło się obok mnie. Otworzyłem oczy, gdy dziewczyna się zbliżyła. Pociągnąłem, aby się położyła. Jej głowa wylądowała ma mojej klatce piersiowej. Delikatnie głaskałem ja po włosach.
- Moli, nie miała okazji się spytać. Chcesz może zostać, na noc. Jutro może wieczorem jak będziemy wracać, to cię odwiozę. - powiedziałem, głaszcząc ja dalej.
***
Dziewczyna zdecydowała się zostać, ale no musiała być ze mną w pokoju. Położyłem się na łóżku w bokserkach. Ona miała moją koszulkę i tak jak poprzednio leżała. Jej zapach był taki przyjemny.
- Dziękuję, za to, co zrobiłeś. - powiedziała.
- Nie musisz dziękować. Ona już i tak przegięła, nie ma prawa lecieć do ciebie z łapami. Tuż przy łóżku masz butelkę wody. - powiedziałam, ziewając. Przytuliłem do siebie dziewczynę, pocałowałem ja we włosy. Choć na chwilę Moli zajrzała i ja poprosiła. Przykryłem się i zasnąłem nagle. Brakowało mi tego małego i drobnego ciałka dziewczyny.

Tsukiko?

Od Kanane CD Will

- Nic ci nie zrobię. Jeśli byś miała problem, z chęcią pomogę. Cóż chcesz już uciekać, to nie zatrzymuje cię. - powiedziałem.
Podeszłym do niej, ukradłem pocałunek i wzleciałem ku niebu. Poleciałem gdzieś daleko i bardzo wysoko. Nagle znikąd pojawiło się lustro. Czarne jak ciemność, z czerwonymi jak krew oczami. Patrzyłem i słuchałem kazań od ojca. To narzekania, to też jakieś gadanie. Pojawiło się dodatkowo fotel i mgła.
Skrzydła znikły, lecz długie włosy zostały. Ten nie fart, muszą być jeszcze. Zanim jednak wybiorę się do domu, muszę wciąż ojca słuchać.
Nie odezwałem się, bo lepiej nie prowokować go. W mojej dłoni pojawił się kieliszek. Kieliszek napełnił się napojem. Czerwone wino, choć smak przypomina bardziej krew. Może i to ona, wino i krew to dwa napoje, które lubię. Nudzenie się nie pomaga. Ojciec dalej gada, oczywiście słucham uważnie. Wszystkie słowa już dobijały mnie i to dosłownie. Czacha zaraz wybuchnie, przez ten natłok jegoż mości. Księżyc już zawitał, więc dalsza rozmowa może być przełożona. Wstałem i rozłożyłem skrzydła, aby polecieć do domu. Jakoś daleko nie miałem. Wchodząc przez balkon, niemal natychmiast wziąłem prysznic i padłem na łóżko. Zasnąłem od razu, kiedy głowa dotknęła poduszki.

Obudziłem coś koło drugiej rano, zgłodniałem. Ruszyłem zaspany do kuchni. Wyjąłem coś z lodówki. Tym czymś była zupa oraz naleśniki. Pewnie siostra się wprosiła i zrobiła. Podziękowałem w myślach i zagrzałem posiłek. Z pysznościami usiadłem do stołu i włączyłem telewizje.
Jadłem i zaczął się film o nimfach i satyrach. Jakoś nie specjalnie chciało mi się gdziekolwiek ruszać.
Dwie godziny później, leżałem ponownie w łóżku, zasypiając...
***
Po południu jakoś udało się wstać. Jeszcze trochę leżałem, patrząc na ekran telefonu. Godzinę później ruszyłem wziąć prysznic oraz dalej słuchać narzekań ojca. On nigdy nie ma dość. Zjedzenie śniadania oraz dzwonek do drzwi. Zaprzepaścił ta jakże ciekawą mowę. Ruszyłem do drzwi, bez koszulki. Gdy otworzyłem, przede mną stanęła Will Un.
- Hej. Co tu robisz? - spytałem lekko zdziwiony.

Will?

Obserwatorzy

Szablon wykonała Sasame Ka z Panda Graphics